wtorek, 31 sierpnia 2021

Dożynki w Wiskitkach

 Plon niesiemy plon w gospodarza dom, żeby dobrze plonowało po sto korcy z kopy dało, plon niesiemy plon w gospodarza dom...

Niedziela na ludowo, w Wiskitkach, i od razu na początek podziękowania dla Ani za zaproszenie i przemiłe przyjęcie. Na dożynkach zawsze jest przyjemnie, już nie raz bywaliśmy, ale tu w Wiskitkach było wyjątkowo i cała społeczność tego miasta przyjmowała nas bardzo życzliwie, dziękujemy.

Ale, żeby tu dotrzeć musieliśmy pokonać nie lada przeszkody. Do Wistkitek w miarę blisko to trzeba było choć trasę trochę urozmaicić. No chyba nie przesadziłem, przebrnęli wszyscy.

I wracając do samych dożynek, tu już dbała o nas Ania i w miarę upływu czasu, a mieliśmy go niewiele poczuliśmy się jak u siebie, my ze swoją tradycyjną kawką, a tu zagrycha niczego sobie, nektary bogów i takie tam inne, wokół dożynkowe wieńce, stroje ludowe i muzyka też ludowa a i przy takiej STR się dobrze bawi - zwłaszcza przy takiej. 


I zapraszam do galeri zdjeć. I jeszcze podziękowania dla profesora milanowskiego LO Jerzego Gmurskiego - autora książki -Wiskitki w dziejach polskich do 1989 roku, którą z dedykacją otrzymałem (przeczytam, to jest do waszej dyspozycji). A traktor nie chciał jechać, mój Ursus, może dlatego, że Halinka nie pchała tylko pozowała do zdjęcia, a reszta tak się pociła...





sobota, 28 sierpnia 2021

Przed i po Potopie, na polskim wybrzeżu


Aby maksymalnie wykorzystać czas nad Bałtykiem w drodze na Potop i z powrotem to małymi grupkami, nawet dwójkami, w zależności kto i czym dojeżdżał nawiedzaliśmy nadmorskie miejscowości. Najbardziej oblegany był Gdańsk, ale nie tylko. Ja w piątkę, z Grażyną, Beatą, Michałem i Leszkiem zamieszkaliśmy dwa dni wcześniej w Sobieszewie, tam pobawiliśmy i przez trójmiasto rowerami do Gdyni na spotkanie, w drodze powrotnej dołączyła Krysia i wybraliśmy się na Westerplatte. Halinka i Staszek zdobywali Hel.
Wiele osób zasmakowało Gdańska czy to przed czy po. A że to w różnych grupach za opis posłuży galeria zdjęć. Zapraszam. Na razie naszej piątki, i czekam na pozostałe.




piątek, 27 sierpnia 2021

Rowerowy Potop Szwedzki 2021


 Jak Szwecja to Ikea, klopsiki, Surstromminigspremiaren (po polsku święto kiszonego śledzia), Abba, Bjoern Borg, Volvo, Nagroda Nobla, Pipi i Dzieci z Bulerbyn oraz morze, Vikingowie i Potop Szwedzki i właśnie na Potop wybrały się Dzieci z STR Milanówek.

 Dwie atrakcje w jednym, oczywiście rajd rowerowy i podróż promem z Gdyni do Kalskrony. Różnie dojeżdżaliśmy do Gdyni, ale spotkaliśmy się pod Darem Pomorza w Gdyni skąd ruszyliśmy na prom. Organizatorem wyprawy był AZS Politechnika Gdańska oraz Steina Line. Uczestniczyło 431 rowerzystów z różnych zakątków Polski, z Milanówka również, i to spora grupa 18 osobowa. I ponownie jak na Green Velo tak i tu pogoda dopisała, no cóż kto zasługuje ten ma, wokół deszcze a na naszej trasie słońce.

 A i na promie też bawiliśmy się dobrze, choć przez covidową zarazę nie było imprez na promie (prócz ogólnego spotkania przedwyjazdowego i podsumowania z powrotem, z pokazem slajdów) to my dzieci z Milanówka bawiliśmy się dobrze w korytarzach międzykajutowych.



Szwedzka trasa (a było ich 6, my wybraliśmy niebieską 65 km ) prowadziła od przystani promowej pod Kalskroną do Nattraby (kanał, kościółek kamienny z XII wieku, tu str-owa kawka) dalej Hjortahammar - cmenatrzysko z epoki Vikingów, pola golfowe i mostem wzdłuż wybrzeża na wyspę Hasslo, zwanej przez szwedów "małymi Hawajami", ze względu na dużą tu ilość dni słonecznych, i nam świeciło. Powrót niby taki sam, troszkę jednak zmieniliśmy, a na koniec wydłużyliśmy do 77 km i zajrzeliśmy do centrum Kalskrony, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Morskie (lódź podwodną to pierwszy raz widziałem na żywo), ogólnie całe muzeum ciekawe, potem chwila relaksu w knajpie na starówce (mało brakowało a mógłbym spędzić w Szwecji nawet dwa lata) i powrót na prom. 


 I na promie znów wesoło, poznajemy innych uczestników, morze jak nie morze, gładziutkie jak stół, o żarciu nie wspomnę, szwedzki stół, tak stołowo się zrobiło jak w Ikei ale ... smaken ar som en asna men delelad, takie szwedzkie powiedzonko (gust jest jak tyłek ale podzielony). I galeria pokaże wszystko, zapraszam do obejrzenia zdjęć.




środa, 25 sierpnia 2021

Dożynkowo - 29 sierpnia


 W planach były dożynki i będą ale nie w Żabiej Woli a w Wiskitkach. 

Start w niedzielę pod MCK godz. 9,30 - dystans ok. 55 km. Trasa; Milanówek - Grodzisk - Kozery Nowe (trochę terenowo) - Karaśnicza Wola - Kopiska - Budy Zosine - Holendry Baranowskie - Feliksów - Kozłowice - Wiskitki. Powrót przez Baranów, Izdebno do Milanówka.

A od piątku trwają obchody 800- lecia Wiskitek, z bogatym programem. Ania zaprasza https://www.facebook.com/WiskitkiPL/

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Potop - ostatnie info

 

Spotkamy się w Gdyni 22.08 (niedziela) przed Terminalem ul. Kwiatkowskiego 60 o godz.18,45.

Od 19, 00 będą wydawane bilety.

Potrzebny dowód osobisty lub paszport i wizytówka epidemiologiczna, czyli paszport covidowy o zaszczepieniu lub przechorowaniu z kodem QR ( w komórce lub wydruk) lub negatywny wynik testu ważny 72 godziny. 

Zapisanych 20 osób, dojazd do Gdyni we własnym zakresie, na promie kabiny 2-osobowe, śniadanie (bufet szwedzki) w poniedziałek rano, trasa niebieska 60 km (z możliwością przedłużenia do Kalskrony o 15 km). Z powrotem wracamy tym samym promem, więc jest możliwość zostawienia bagażu w kajucie. Dobrze jest zaopatrzyć się w prowiant na rajd po Szwecji.

Na prom w niedzielę wjeżdżamy w strojach służbowych, kilka fotek, zakwaterowanie w kajutach i można się przebrać, na rajdzie w Szwecji też by było dobrze na czerwono. 

PS. Ja będę nad morzem od piątku, w sobotę plażuję. W niedzielę ruszam na terminal do Gdyni, ok 10,30 będę na starówce w Gdańsku, ok 12,00 wyruszam do Sopotu, ok.14,30 z Sopotu do Gdyni. W Gdyni na promenadzie w okolicy Daru Pomorza będziemy na obiedzie ok godz.16. O 17,30 ruszamy na Terminal promowy. Jeśli ktoś będzie w okolicy proszę o kontakt telefoniczny, może się spotkamy wcześniej, jeśli nie do zobaczenia pod Terminalem promowym o godz.18,45.

W razie pytań dzwonić.

niedziela, 15 sierpnia 2021

Żołnierze STR w Skierniewicach

 


Święto Wojska Polskiego, czyli Cud nad Wisłą, my liczyliśmy na cud nad Rawką. Na obchody Dnia Wojska Polskiego udaliśmy się do Skierniewic. Cudu nad Rawką nie było, ale kapral Sławek bronił honoru Ojczyzny i to całą piersią. My z okopów asekurowaliśmy aby żaden wróg mu nie przeszkodził. Nadpływały wprawdzie łodzie nieprzyjaciela, ale szybko zawarliśmy z nimi pakt pokojowy, a nawet gromkich braw nie skąpiliśmy gdy przekraczali kolejną linię frontu. Ale nasz Franek (Sławek) Dolas ocalał i dzięki niemu dotarliśmy na pole głównej walki. Zwycięska parada nie powalała, owszem kuchnia się spisała, grochówka super, niektórzy wcinali jak kot mleko, ale STR jak brytyjscy żołnierze,  tea time to popas, u nas time coffee i parada przeszła koło nosa. Później próbowaliśmy zdobyć osprzęt naszego wojska, ale bronili zaciekle dostępu do swoich cudów techniki, oby z daleka, nie wsiadać, nie dotykać, fotka z oddali. To i pora do domu. Część grupy na kołach postanowiła wrócić do macierzy, wracali różnie, dokładnie nie wiem jak, a reszta pociągiem pancernym Skierniewice - Milanówek. Coś tam w tych czasach udało się sfotografować, więc zapraszam do galerii na zdjęcia z pierwszej linii frontu. A była nas duża armia, niestety zapomnieliśmy o zdjęciu grupowym, pozostaje wierzyć zapiskom kronikarza. Mobilizacja perfect!



poniedziałek, 9 sierpnia 2021

15 sierpnia - Dzień Wojska Polskiego


 Zapraszam do Skierniewic na Piknik historyczny, parada wojskowa, grochówka wojskowa i wystawy wojenne. 15 sierpnia 2021 - start pod MCK godz. 9,15 - Dystans 45 km- do Skierniewic - powrót pociągiem lub rowerem do wyboru. Trasa; Milanówek- Grodzisk - (ścieżka rowerowa do Żyrardowa) - za Żyrardowem po drugiej stronie torów - Jesionka - Małe Łąki - Ruda - Miedniewice - Skierniewice.

W kalendarzu imprez aktualny plan do końca sierpnia.

W brzask czyli gra i buczy

 Adam wypatrzył koncert, który zaczyna się o brzasku i odbywa tylko dwa razy w roku w miesiącach
letnich w Królikarni, więc pojechaliśmy. Żeby zdążyć na sierpniowy brzask o 04:30 trzeba było wyjechać z Milanówka o drugiej w nocy. Cóż, STR jeździ o każdej porze, a rowerzysta - meloman (czyli jak ktoś powiedział ten co lubi melony), jest gotowy do różnych poświęceń. I tak z Milanówka wyruszyła siódemka, w Parzniewie dołączył jeden z Komorowa, a w Pruszkowie przy PKP trójka piastowska.

Noc ciepła, ścieżki rowerowe puste, Warszawa jeszcze uśpiona i ruch prawie zerowy, więc jechało się lajtowo. Docieramy koło 04:20, a tu furtka i brama na teren Królikarni zamknięte na cztery spusty. Ludzie jednak są i przybywają, więc raczej koncert nie jest odwołany. Czekamy. Wzbudzamy pewną sensację, jakby niektórzy byli zaskoczeni tym, że na rowerze jeździ się w nocy i komuś chciało się przyjechać spod Warszawy. W końcu wchodzimy. Stawiamy we wskazanym miejscu rowery, Michał Blue Arrow rozstawia zabawki na poranną kawę, herbatę i ciastka, a w tle coś zawodzi, dudni, wyje, gra a buczy. Po bliższym rozpoznaniu wygląda na to, że to nie próba nagłośnienia tylko koncert. Brzask faktycznie jest (coś tam widać na zdjęciach w galerii). Publica siada na schodach, ławkach, na trawie, niektórzy wybierają od razu pozycję horyzontalną. Artystka, no właśnie nie wiem jak to powiedzieć, niech będzie, że występuje i wydaje dźwięki. Co chwilę popija coś z kubka. Potem widzieliśmy ją jak szła tak trochę chybotliwie i w kubku woda to raczej nie była. I tu olśnienie. Patrzymy uważniej i publica wygląda jakby przyszła zrelaksować się i odpocząć po nocnych imprezach lub dokończyć imprezę tutaj lub doczekać do pierwszych kursów środków transportu publicznego.

My byliśmy trochę jak z innej bajki i nieprzygotowani. Wygląda na to, że zabrakło środków ułatwiających zrozumienie i właściwe docenienie starań artystki. Justyna miała dwa kieliszki turystyczne, ale nic do nich, a nawet jakby miała, to przecież rowerzysta w drodze nie znieczula się. Z góry przepraszam, jeżeli artystka poczuje się urażona. Być może jako profan i meloman amator nie zrozumiałem o co w tym chodzi i nie poczułem blusa. Tak czy inaczej było to ciekawe doświadczenie i obserwacja.

Na zakończenie krótka sesja fotograficzna z głowami (patrz galeria) i wracamy. Po drodze trochę nas zmoczyło, ale dało się wytrzymać. Melomani z Milanówka przekręcili ok.70 km. Była to nietypowa wycieczka niedzielna. Zaczęła się NAJwcześniej bo o drugiej w nocy i zakończyła NAJwcześniej bo około ósmej rano, czyli przed rozpoczęciem większości typowych STR-owych niedziel na dwóch kółkach.


Marek

 

wtorek, 3 sierpnia 2021

8 SIERPNIA - W BRZASK

 Nocna wycieczka uwieńczona koncertem w brzasku w warszawskiej Królikarni. Koncert rozpoczyna się o godz.4,30. Start z Milanówka pod MCK godz.2,00 (niedziela). Trasa do Królikarni; Milanówek - Parzniew - Pruszków (PKP tu można dołączyć) - Komorów - Michałowice - Raszyn - Warszawa - Królikarnia, ul.Puławska. Dystans  35 km w jedną stronę. Powrót podobny lub inną drogą, zdecydujemy na miejscu. Pamiętajcie o oświetleniu rowera. Przewidywany powrót do Milanówka ok godz. 9,30 (i z rana kiedy zwykle ruszamy na niedzielne wycieczki, tę zakończymy rano). Jeśli ktoś chce dołączyć gdzieś po drodze proszę dać znać do soboty do południa  sms-em, w nocy ciężko się znaleźć.


W Brzask 8 sierpnia przypadnie w nowiu, czyli w czasie kiedy cwany Księżyc zasłania Słońce tak bardzo, że aż samego go nie widać. Być może nie byłoby w tym nic interesującego, gdyby nie fakt, że boginką tego momentu jest Hekate — najbardziej mściwa baba w greckiej mitologii, opiekunka praktyk magicznych i czarownic, która jest Brzasku wielką miłością i niedoścignionym ideałem piękna.

Z tej okazji zagrają:

Wojciech Puś, Pat Dudek i Jerzy Tabor

„Pocałunek na głosy elektronikę i obraz"

Marian Lichtman + sekretny facecik


poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Rybka w Grzegorzewicach

 

Do wyboru było, i wybieraliśmy różnie; lin, sandacz, karp, szczupak to najczęściej wybierane przez nas rybki. I głównie na rybkach ta wycieczka się oparła. Były jeszcze inne plany ale tylko i wyłącznie na rybkach się skończyło. Pogodowo nie było najlepiej. Dojazd do Grzegorzewic jeszcze w miarę, bez deszczu. W Wodnej Osadzie już zaczęło kropić, powrót niestety w deszczu, ale bez przesady, nie lało. I tak pokręciliśmy 60 km, pogadaliśmy, popluliśmy ościamy, spotkaliśmy się z młodym narybkiem STR Mają, Filipem, Maćkiem i Niną.


 A dlaczego popadało, bo było tak; Wyskoczyła ryba w górę, zaraz zrobię w niebie dziurę, więcej wody chcemy w stawie, bo jej mamy na dnie prawie.Wszystkie ryby ledwo dyszą, a chmurzyska nic nie słyszą, płyną sobie gdzieś po niebie a tu ryby są w potrzebie... Oj ale chyba przesadziły z tymi rybimi modłami, wody w stawach było w bród, stąd i sporo z nich musiała wskoczyć na patelnię, bo rybich smakoszy z STR było sporo. Zdjęcia w Galerii - zapraszam. 



I jeszcze na koniec wisienka na torcie, przybyła do nas rybka z Końskich, nasz reprezentant STR Konrad. STR to nie tylko rowerzyści z Milanówka, z okolic również, ale Końskie do okolic nie należy a Konrad do STR jak najbardziej. Mimo dzielących go od nas ponad 130 km pojawia się na naszych wycieczkach, a także na dłuższych wyprawach. Dziękujemy za odwiedziny.