niedziela, 2 września 2018

Jeleń na rykowisku, wilki i liście lipy na cerę

Ale od początku, przepiękna pogoda, spora frekwencja i cel Muzeum Puszczy Kampinoskiej w Granicy (dotarliśmy ale trochę na okrętkę, gdyż wpisana trasa w to małe pudełeczko co samo prowadzi, też nie jest za mądre, zaprowadziło nas do wsi Granice, a nie wsi Granica, a że obie pod Kampinosem trafiliśmy na miejsce, ale kręcąc nieco dłużej). Gdy tylko pojawiliśmy się  pod Muzeum już w drzwiach serdecznie nas przywitała pani Kustosz Muzeum, Leśnik i całkiem fajna kobitka, już bez listeczków lipy pod oczami, za to z mnóstwem ciekawych opowieści.

 Kiedyś pięć lat temu odwiedziliśmy to miejsce, i też był przewodnik, który opowiadał historię o tych terenach, od Króla Jagiełły po II Wojnę Światową, o geologii tych terenów i o niedźwiedziu rowerzyście. Dzisiaj zupełnie inne opowieści. Jak to jelenie (no ci prezesowie w stadzie) mają po 10 sztuk łani i nie chcą się tym dobytkiem podzielić z innymi, młodymi chłopakami, którzy pragną liznąć, lub chociażby szturchnąć rożkiem którąś z poddanych, a chętne były, no ale cóż prezes nie daje. Była też mowa o wilkach, które niedawno pojawiły się w Puszczy, i okazuję się, że to całkiem fajne psiaki, nie żrą już starszych pań, nie zgwałcą nawet Czerwonego Kapturka, a biegają sobie po lesie z Panią Leśnik.  I było jeszcze trochę o faunie puszczy, (te prężenie się przed samicą imponowało w pokazie pani Leśnik, ale ten ryk, to jakby byk nawoływał z Toy-toya, a te tylko na skraju puszczy, ale cóż zwierzęta przemierzają cały rezerwat, nawet tu).
I flora, kilka słów o drzewostanie, dębach, bukach, grabach, sośnie i brzozie. Kornik też ich tutaj dopadał, Szyszko nie, żyją i umierają w błogostanie, jak należy, i nam pomagają, liście lipy na cerę, brzoza na miłość, a każdy dotyk różnych drzew ma inne właściwości.
Potem była jeszcze tradycyjna kawka na skraju Puszczy, nagrody, najniższa wieża widokowa jaką widziałem, a z niej same STR-owe łanie, cmentarz wojenny i powrót do domu. W powrocie stado się trochę podzieliło, samce już tak nie ryczały, a łanie kółeczko przy kółeczku kręciły razem. I tak trzymać, można czasem ryknąć, ale to tylko tak z miłości. 80 km pękło.
Zdjęcia w galeri 2 a na koniec krótkie filmiki.