wtorek, 15 sierpnia 2017

Rumuńska Dobrudża

Piętnastoosobowa ekipa STR nawiedziła kraj pochodzenia mojej babci, kraj pełen kontrastów, z przepiękną Deltą Dunaju (chyba nr. 1 wyprawy) wybrzeże Morza Czarnego - aż po Bułgarię i bezkresne pola Dobrudży, w spiekocie lata, 770 km, z nieba lał żar, z rumuńskich winiarni lało się wino, pot nas zalewał, ale wytrwaliśmy!
Trasa: Braila- Horia - Muringhol - Jurivolca- Vadu - Konstanca - Vama Veche - Murtiflar - Cerna Voda - Harsova - wioska pod Brailą nad Dunajem (finisz)
Do Rumunii w okolice Braili dotarliśmy busem (nigdy więcej tak długiej podróży) - potem już rower, wolność i swoboda; Góry Macin, jeziorko Horia, Tulcza i cały czas w górę i na dół, aż do serca Delty Dunaju Muringhol.
Tam przesiedliśmy się na łodzie motorowe, wśród pelikanów, kormoranów, czapli, ibisów i mnóstwo innego ptactwca, poprzez wyspę na której mieszkają dzikie konie i osły - to chyba najpiękniejszy dzień wyprawy.
Z Delty Dunaju ruszyliśmy na wybrzeże, pola kukurydzy, słoneczników, pozostałości osad rzymskich, jeziorka i upał, upał, upał. Jarivolca, Plaja Vadu. Konstanca, Vama Veche.  Plaże, te dzikie z delfinami, mnóstwem muszli, te w kurortach, Mamamija, Vama Veche - to nie Bałtyk, moooorze Czarne!
I powrót nad Dunaj, zwykła Rumunia, wioski cygańskie, kukurydza, śmieci, upał, stada kóz i baranów, i wszędzie, wszędzie arbuzy, melony - danie podstawowe i winogrono, winnice i degustacje.
Cerna Voda - przypadkowo, rumuński żandarm, od razu przyjaciel, przewodnik, snajper, negocjator, ileś tam w jednym - Catalin Stoica.  Dzięki niemu zwiedziliśmy miasto, odwiedziliśmy kolejną winnicę, nocleg w hotelu, no i kolacja, wykwintna, inna niż wszystkie - full wypas. (ale zanim wypas, do hotelu pod górę, wjechać tam - masakra) zresztą Rumunia to góry, góry to Karpaty, a na Dobrudży miało być płasko, toż to Delta Dunaju, wybrzeże, płasko nie było, nie było!

Atrakcji za to nie brakowało, "wyzwolenie plażowe", błotne kąpiele, delfinarium, Konstanca, Braszów, Bani Termale, hipisowska plaża, osły, komary, i wspaniali ludzie, Rumuni są bardzo otwarci i życzliwi, i mają palinkę, i złote zęby, i duże biznesy i prawie nic, ale wszyscy przyjacielsko nastawieni (nawet przygarnęli bezdomnego Janusza pod hotelem), jedyne co im "przeszkadzało" to Lewandowski (3 gole) ale wybaczyli.

Wkradło się trochę chaosu w tej relacji, może galeria, bez słów obrazkowo powie więcej, zapraszam, mnóstwo zdjęć, wspaniałe pejzaże Konrada, miłego oglądania (dla uczestników, wspaniałych wspomnień) - dla każdego coś miłego! Ale za dużo tego słodzenia, zobacz, oceń!

Bilans zysków i strat - (minus) 10 dętek, opona, dwa złamane podnóżki, dwa błotniki, bagażnik wszystko pryszcz - emocji i pozytywnych wrażeń więcej.