wtorek, 27 maja 2014

Rajd z Termami Mszczonów

Podczas gdy większość grupy tupała w Goreniu, niewielka 8- osobowa grupa STR pod wodzą Zbyszka kręciła na rajdzie na orientację z Termami Mszczonów. Dojazd, rajd i powrót ok 115. km, a ci
I tak wspomina Rafał: Uczestniczyli: Magda, Sylwia, Zbyszek, Tadek, Michał,  Marek, Rafał, na termach dołączył Robert i dla uzupełnienia grupy Janek z Żyrardowa

Zbyszek jako prowadzący z Magdą uzupełniającą spisali się na medal.

Życiówki zrobili: Sylwia - około 110 km, Tadeusz - 145 km i może Magda ale pewności nie mam, czy pojechała powyżej 115. Z pytań konkursowych głodni i zmęczeni zawaliliśmy ostatnie jak to się mówi "zmęczony rowerzysta to i na zapałkach się wyłoży"

Organizator spisał się moim zdaniem na piątkę, trasa zróżnicowana, zarówno pod względem nawierzchni (asfalty, szutry, piaski, kamienie) oraz ukształtowania terenu(parę hopek było)

Na zakończenie sfilmował nas DRON pod kawałek o tytule HAPPY. 
I żeby tego lukru było więcej Zbyszek telefonicznie dodał, że na medal to spisał się Rafał, jechał z tyłu i mocno pilnował tych co radzili sobie gorzej, tzn gorzej jak przód ale też dobrze. Ukończyli wszyscy.
Zdjęcia w galerii.

Goreń

Na Zlot Aktywu Turystyki Kolarskiej do Gorenia Dużego wybrała się 15-nastka rowerzystów z naszej sekcji. Wystartowaliśmy z Milanówka. Na miejscu byliśmy po przekręceniu 135 km. Upał dał się mocno we znaki - stop - jakie znaki?, we wskórę. Nałapaliśmy trochę opalenizny, tej kolarskiej oczywiście. Ale i tak możemy mówić o dużym szczęściu, wiaterek prawie cały czas wiał we plecy. Dotarliśmy wszyscy razem, choć Mietek z Jankiem nabijali dość duże tempo, nawet bryknęli gdzieś pod Gostyninem, allle - poczekali.
Tu brakuje Juliana, ale jak zwykle gdzieś się zapodział
I na ten dzień to byśmy mieli dość, ale nie, musieliśmy dojść szybko do siebie, bo zaraz przyjechały wladze Baruchowa, gminy, gdzie mieściła się nasza baza (Zielona Szkoła w Goreniu) i trzeba się było stawić na uroczyste otwarcie, a potem, potem jeszcze "tupanko", jak to nazwali organizatorzy, współcześnie "melanż" a za naszych czasów po prostu "kukuła- disco". Wytrwaliśmy, bez strat.
Do Gorenia zjechały się kluby z Bydgoszczy, Płocka, Solca Kujawskiego, Sochaczewa (spali razem z nami), Łodzi, Torunia, oczywiście Milanówka i organizatorzy z Włocławka (serdeczne dzięki za zaproszenie)

Dzień rajdowy, następnego dnia już nie był taki długi. Tylko 45 km, ale praktycznie cały czas po lesie. Zwiedzaliśmy Gostynińsko- Włocławski Park Krajobrazowy.
Upał nie ustępował, ale już  po kilku kilometrach leśnych dróg wyglądaliśmy jak górnicy wracający z szychty. Po południu konkursy (w sprawnościowych  nagrody zdobyli Janek w rowerowym torze przeszkód i Mateusz w "zakręconych", w konkursie wiedzy o Parku Gostynińsko Włocławskim Grażyna i w jeszcze jednym Mietek) Wieczorem kolejna integracja i "Tupanko - 2".


W drogę powrotną podzieliliśmy się na dwie grupy. Ci co na kołach do Milanówka wyjechali wcześnie rano. Ale część musiała zostać na uroczystym zakończeniu. Z Gorenia do Włocławka było najbliżej,dojechaliśmy tam z pomocą Włocławskiej grupy. A z Włocławka wróciliśmy naszą "wspaniałą" koleją.

I jeszcze o pechowcu, naszym pechowcu. Jarek w podróży do Gorenia urwał geja, ale w Gostyninie kupił nowe i dojechał. Na rajdzie w sobotę po 8 kilometrach strzelił mu łańcuch i uszkodził przerzutkę, rajdu nie ukończył. I na trzeci dzień wracał na sztywnym łańcuchu, bez przerzutek, ale żeby nie było tak dobrze złapał gumę. Ale wrócił, wrócił razem z nami.

W przyszłym roku taki Zlot w Solcu Kujawskim. Obiecali, że nas zaproszą, a jak zaproszą pojedziemy. Dzięki Marlena, dzięki Paweł, Darek, Zygmunt i Marcin, dzięki Włocławek. Bawiliśmy się dobrze. 
Więcej zdjęć w naszej galerii.