wtorek, 25 lipca 2017

wakacyjna wyprawa - Rumunia

Zbiórka u mnie w sobotę (29-tego)
godz.6,45 - wyjazd o 7,00
Rowery i bagaż dostarczamy w piątek od godz.16 do 21. (kartony na przekładki mam),
zaopatrzyć się w prowiant na drogę, na obiad gdzieś wstąpimy po drodze. Czeka nas długa podróż busem, ale potem przez dwa tygodnie rower, Dunaj i wybrzeże Morza Czarnego.

Wracamy 13 sierpnia. Do zobaczenia na kolejnych niedzielnych wycieczkach, ale to dopiero w drugiej połowie sierpnia.

niedziela, 23 lipca 2017

Ranczo pod Bocianem

Kolejne Kuchenne Rewolucje za nami. No nażreć to się było można, ale po kolei. Zapowiadali burze, ale co tam, jedziemy! Miejscówka zarezerwowana to w drogę. Zaraz po starcie zaczęło padać, ale niegroźnie i bez paniki, chwila i przeszło, a dalej już przepiękna pogoda. A że do Przypek, na Ranczo niedaleko pojechaliśmy okrężną drogą.
 Frekwencja dopisała, 28 wygłodniałych sztuk. Na Ranczo przeżyliśmy dwa razy szok. Pierwszy po dotarciu porcji na stół. Wszystkich nie będę opisywał, ale największe powodzenia miały polędwiczki w sosie grzybowym, ale polędwiczka, grzybeczek zdałoby się coś do tego, frytki, surówki, kopytka - no tego już było za wiele, ale jakoś poszło, ja swoje kopytki oddałem.
 Drugi szok gdy zwiedzaliśmy Ranczo, mosty, mosteczki, stawy, stawiki, ogromne grilownie, pole golfowe, park linowy, Chata Rybaka, Modrzewiowy Dwór, miejsce jak z bajki.

Z powrotem trochę na wyścigi, już krótszą trasą, nakręciliśmy 56 km. A burza to się rozpętała jak już byliśmy w domu, a domowy obiad niedzielny zostawiamy na poniedziałek.

Zapraszam do galerii zdjęć. (już działa)

zdążyliśmy przed ... patrz zdjęcie

Odjazdowy Biblitekarz

No może tak strasznie odjazdowy nie był, w sumie niewiele osób i kilometrów, ale miło i przyjemnie. Wystartowaliśmy z pod Biblioteki w Milanówku, odwiedziliśmy Bibliotekę w Podkowie i ponownie wróciliśmy do Milanówka. Fajna trasa (no cóż sam ją wymyśliłem, to musiała być fajna), jechała z nami Pani Burtmistrz, i małe dzieci również. Dziękuję tym z STR, którzy wsparli ten rajd.
W Podkowiańskiej Bibliotece obejrzeliśmy wystawę ekslibrisów, był mały piknik i czytanie książki (oczywiście o Milanówku) a na koniec w Bibliotece Milanowskiej każdy otrzymał książkę.

czwartek, 20 lipca 2017

sobota z bilbilotekę, niedziela ze smakiem

22 lipca sobota (przeniesiony rajd) z Biblioteką Miejską -
spotykamy się pod MCK godz. 10,30 - Odjazdowy Bibliotekarz rusza z pod Biblioteki w Milanówku do Biblioteki w Podkowie Leśnej, Zakończenie w Milanówku na Zielonym Dołku. Zapraszam!!!

23 lipca (niedziela) z cyklu "Kuchenne Rewolucje" odwiedzimy - Ranczo pod Bocianem w Przypkach k/ Tarczyna - dystans ok 50 km - trasa szosowo-terenowa. (Obiad we własnym zakresie) - miejsce zarezerwowane. Start pod MCK godz. 10,00

poniedziałek, 17 lipca 2017

Strzał w dychę - X-lecie Cyklisty

Na urodziny do Cyklisty Włocławek w większości dojechaliśmy na kołach. Milanówek - Gołaszewo 140 km. Fajna trasa (za wyjątkiem Sochaczewa), pogoda ok. lecz wiaterek z przodu, ale po drodze pyszny obiadek w Gostyninie, pałac w Sannikach i niesamowity pomnik Chopina (nasi wielcy Polacy

będą się przewijać jeszcze nie raz). Tuż przed Gołaszewem- bazą zlotową, wstąpiliśmy do Kowala, miasta w którym się urodził Kazimierz Wielki.
No i urodziny - Strzał w dychę (dotarli również ci co to samochodem) i zabawa była przednia.
Następnego dnia rajd urodzinowy, już nie tak długi, do Brześcia Kujawskiego (tam podobno urodził się Władysław Łokietek, podobno ale weźmy to dosadnie) - pomnik stoi.
W Brześciu zwiedziliśmy też kościół Św. Stanisława Biskupa, z przepięknym sufitem, wielokrotnie modernizowany, ale pochodzący jeszcze z czasów Kazimierza Wielkiego, następnie ratusz w którym poznaliśmy historię Brześcia (jakąś niezyndetyfikowaną parę pod szkłem) i wieżę, (z kawałami po trasie - to tak dla wtajemniczonych). Powrót na bazę i dla chętnych wycieczka nad Wisłę. Potem obiad i konkursy (w których oczywiście nam nie poszło, pech? o pechu to może powiedzieć Roman z Sochaczewa, na pierwszej zabawie partnerka w tańcu trafiła go łokciem i stracił jedynkę, na drugiej miał wywrotkę i szyli mu czoło- nasi ocaleli i bawili się świetnie).
Wspaniała rowerowa integracja, nowi znajomi, stare znajomości odkurzone. I brawo Cyklista, jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego i dziękujemy za zaproszenie.

Ale niestety wszystko się kończy, na kołach do domu pojechało tylko dwóch (Ludwik i Andrzej).  Większość rowerem do Kutna a tak wspaniałą trasę zafundował nam Kuba z Cyklisty- dzięki Kuba,  w Kłóbce zwiedziliśmy skansen i dwór (a że było niewiele czasu to skansen zwiedzali Ci od chłopów, a szlachta poszła do
dworu - i tu też wspomnienie o Chopinie, gdyż właścicielką dworu była Maria Wodzińska z Orpiszewskich, narzeczona Chopina).
Wróciliśmy cali, zdrowi i uśmiechnięci (bez ubytków i szwów), Maniuś się trochę zgubił z powrotem, ale się odnalazł. I co, i więcej takich wyjazdów. Dystans całkowity 280 km (dla dwóch więcej, dla niektórych mniej). I rowerowo, i zabawowo, po prostu klawo!
I zapraszam do galerii zdjęć. Jest i parę filmików.

środa, 12 lipca 2017

wyjazd do Gołaszewa

Startujemy 14 lipca (piątek) godz.7,00 pod MCK Milanówek - dystans ok.140 km
Milanówek - Sochaczew - Gostynin - Kowal - Gołaszewo.
(bagaż zabiera Julian - dostarczyć do mnie w czwartek do godz.20,00)

poniedziałek, 10 lipca 2017

W pogoni za historią

Długo nie musieliśmy gonić, niespełna 50 km, ale byliśmy we Lwowie, na kresach, na północy Rosji, w Kazachstanie, Persji, Libanie, Anglii i pod Milanówkiem, jeszcze w Grodzisku na Willowej.

Ale żeby tam dotrzeć, trzeba było nie lada sztuki, trasa jak przez Syberię, ale daliśmy radę.
Muzeum Lwowa i Kresów to dwór w Kuklówce Zarzecznej zbudowany przez właścicieli taki sam jak mieli ich dziadkowie pod Lwowem. W środku muzeum, wspomnienia z kresów i mnóstwo, mnóstwo pamiątek. Warto tam zajrzeć podaję link na stronę tutaj a motto nad wejściem do dworu brzmi; " Bóg stworzył Człowieka, Człowiek Rodzinę, Rodzina Ojczyznę, Jam Dwór Polski co strzeże tego mężnie..."
No ale zwieńczeniem naszej wycieczki było nie lada spotkanie. Z Panią Zytą, która opowiedziała swoją historię. Pod Lwowem mieszkała przed wojną, w czasie wojny wywieziona wraz z rodziną na północ Rosji do Archangielska, następnie przeszła z Armią Andersa szlak od Kazachstanu przez Persję, Liban i zamieszkała w Anglii. Od niedawna mieszka znowu w Polsce, w Milanówku, dzięki czemu poznaliśmy Jej historię.
Spotkanie zaaranżował Janusz, w ogrodzie swojej córki, ale co tam Janusz, spięty chodził cały poprzedzający tydzień przed tą wizytą, dzwonił do mnie codziennie, jak to ma być, a zaangażował całą swoją rodzinę, włącznie z wnuczkami i chyba przeszedł sam siebie.
 Dziękujemy gospodarzom - Dorotce i Markowi, przy grilu, na klawiszach, nie codziennie się zdarza, kawał historii a przy okazji, urodziny jednego z wnuczków Janusza z udziałem całego STR (a licznego dzisiaj - 32 rowery) - Dziękujemy.
w Galerii mnóstwo zdjęć, zapraszam.

wtorek, 4 lipca 2017

zmiana w najbliższą niedzielę

Miała być wycieczka nad zalew żyrardowski - niestety nieczynny, trwa modernizacja.
Wobec tego zwiedzimy Muzeum Lwowa i Kresów w Biniszewicach (5 lat temu kilka osób tam było) i będzie to tematyczne powiązanie z tym co nas czeka na koniec wycieczki.

Na zakończenie niedzielnej
wyprawy zaprasza Janusz, gdzie przy grilu i fortepianie wysłuchamy opowieści Zyty, która mieszkała przed wojną pod Lwowem, wywieziona na północ Rosji, a następnie z Armią Andersa przez Kazachstan, Persję Liban trafiła do Anglii, obecnie mieszka w Milanówku.
Trasa szosowo-terenowa - dystans ok. 50 km. Start pod MCK godz.10,00

niedziela, 2 lipca 2017

Bunkier w Konewce

Tak jakoś dziwnie brzmi bunkier w Konewce, a jednak jest w Konewce bunkier, raczej mega bunkier - schron dla niemieckich pociągów pancernych, olbrzymia inwestycja ok 60 tys ton betonu, stali nie pamiętam, i choć to zbudowano, żadem pociąg nigdy tam nie wjechał. Za to wjechał STR Milanówek, z niewielkimi klubami ze Skierniewic  i Mszczonowa (miast potężniejszych) ale rozwojowych, dacie radę.
Dziękujemy za wspólną wycieczkę, a zwłaszcza Robertowi - głównemu organizatorowi.
A sama wycieczka - trasa ok, nawet ok2 (tzn kwadrat, ta dwójka za duża mi wyszła).
 W sumie 119 kilometrów na rowerze (tych na motorach nie liczę, choć były i takowe). Trochę się zeszło, ze Skierniewic wracaliśmy dopiero o 20,16 pociągiem, ale daliśmy radę, choć wiatyr w powrotnej trasie nam nie sprzyjał, nie sprzyjał ? mało powiedziane ale hak mu w smak, by nie napisać gorzej.
Konewka - z całą pewnością miejsce godne polecenia, przejście w samotności pewnie dużo mniej ciekawe, ale z przewodnikiem to inna bajka, omówione ekspozycje, ciekawostki i przejście kanałem podziemnym i to wszystko w konewce, Konewce !!!
A było i tak, rano lało, jak z konewki,  jedziemy czy nie, dzwoniono - JEDZIEMY -padała odpowiedź!
 I dobrze, ( w konewce zabrakło wody)  a Skierniewice to wprawdzie nie Afryka, ale pogoda była super, bez kropli deszczu, tylko ten cholerny wiatyr na powrocie. A że początek lata, to i letnie nagrody były.
Galeria zdjęć da więcej niż te parę słów.

Ps.Zmiana w tekście.  W miejsce Żyrardowa teraz wpisałem Skierniewice (no cóż nie znam ani rowerzystów ze Skierniewic ani z Żyrardowa, a dowiedziałem się od głównego organizatora, że pojedzie z nami grupa Żyrardowska)
komentarz wyprowadził z błędu, choć anonim)