niedziela, 23 lipca 2017

Ranczo pod Bocianem

Kolejne Kuchenne Rewolucje za nami. No nażreć to się było można, ale po kolei. Zapowiadali burze, ale co tam, jedziemy! Miejscówka zarezerwowana to w drogę. Zaraz po starcie zaczęło padać, ale niegroźnie i bez paniki, chwila i przeszło, a dalej już przepiękna pogoda. A że do Przypek, na Ranczo niedaleko pojechaliśmy okrężną drogą.
 Frekwencja dopisała, 28 wygłodniałych sztuk. Na Ranczo przeżyliśmy dwa razy szok. Pierwszy po dotarciu porcji na stół. Wszystkich nie będę opisywał, ale największe powodzenia miały polędwiczki w sosie grzybowym, ale polędwiczka, grzybeczek zdałoby się coś do tego, frytki, surówki, kopytka - no tego już było za wiele, ale jakoś poszło, ja swoje kopytki oddałem.
 Drugi szok gdy zwiedzaliśmy Ranczo, mosty, mosteczki, stawy, stawiki, ogromne grilownie, pole golfowe, park linowy, Chata Rybaka, Modrzewiowy Dwór, miejsce jak z bajki.

Z powrotem trochę na wyścigi, już krótszą trasą, nakręciliśmy 56 km. A burza to się rozpętała jak już byliśmy w domu, a domowy obiad niedzielny zostawiamy na poniedziałek.

Zapraszam do galerii zdjęć. (już działa)

zdążyliśmy przed ... patrz zdjęcie

2 komentarze:

  1. ...no to musiało być WIELKIE żarcie...
    ...aż galerię ocenzurowali...
    ;)

    OdpowiedzUsuń