poniedziałek, 13 lipca 2020

STR -owe Tour de Pologne

Tour de Polgone dla amatorów został w tym roku odwołany, ale STR się nie poddał i pokonał tę trasę.


Hybneli my do Bukowiny Tatrzańskiej autem, i tygoż dnia, kiej my tom psycupnęli, odwiecyrz pośli my obocyć śtukę górolską "Baby i dezerterzy". Skrony  sahlatania cisko było łokurować hojco.
Dali jus po nosemu bo hybło mi scypa.

A była to komedia o miłosnych perypetiach górali, dezerterów z austriackiego wojska, na kanwie Fredrowskiej sztuki - Damy i Huzary.

Następnego dnia pokonaliśmy trasę amatorskiego Tour de Pologone. ok 65 km, turystycznie, ale łatwo nie było. Nie raz trzeba było zejść i popchać rower, zwłaszcza na Harnasiu  i Ścianie Bukowina w Gliczarowie (ale byli tacy co tę ścianę zaliczyli nie schodząc z roweru - Michał, Krzysiek i Marcin).  Pogoda dopisała, humory też, zmęczenie wynagradzały wspaniałe widoki.


Jeszcze wspanialsze widoki były kolejnego dnia. Już bez roweru, wycieczka piesza w Tatry. I znów wspaniała pogoda i spory dystans, pieszy, ok 30 km. Kuźnice - Dolina Jaworzynka - Murowaniec - przełęcz Karb - Kasprowy - Kuźnice. A po drodze były jeszcze Kozienice. (Michał i Andrzej z przełęczy Karb zaliczyli jeszcze Zawrat i spotkaliśmy się na Kasprowym. Zosia wspierała mocno Zosię i wszystkim udało się szczęśliwie zakończyć wyprawę, pod koniec Olek, kierowca, obyśmy za długo nie czekali na naszego busa, w połowie zejścia z Kasprowego pobiegł po autko, które stało gdzie pod skocznią w Zakopanem). No cóż więcej, piękna wycieczka, w galerii można oblukać.


I kolejny dzień, to dzień zamkowy. Zwiedziliśmy zamek w Niedzicy i Czorsztynie. Od jednego do drugiego płynęliśmy statkiem. A że zapowiadali alert burzowy większość na tę wycieczkę udała się busem. Choć byli i tacy co prze deszczem nie pękają. Michał, Krzysiek i Andrzej P oraz samotnie Zosia na zamki pojechali rowerem. Krysia w tym czasie rowerową wycieczkę zaliczyła do Zakopanego. I nie było tak strasznie jak zapowiadali. Do południa udało się zwiedzić przy ładnej pogodzie. Z powrotem kolarzy zmoczyło. Ale było co oglądać.


I dość intensywnie spędziliśmy ten czas, nie zabrakło również czasu na wieczorne integracje, a i w drodze powrotnej też coś obejrzeliśmy. Wstąpiliśmy do Sanktuarium w Łagiewnikach. Opisywać można by dłużej, ale może lepiej wejść do Galerii 2 i obejrzeć zdjęcia, obrazy chyba lepsze niż opis.
Pytomy piknie, hej!