poniedziałek, 17 lipca 2017

Strzał w dychę - X-lecie Cyklisty

Na urodziny do Cyklisty Włocławek w większości dojechaliśmy na kołach. Milanówek - Gołaszewo 140 km. Fajna trasa (za wyjątkiem Sochaczewa), pogoda ok. lecz wiaterek z przodu, ale po drodze pyszny obiadek w Gostyninie, pałac w Sannikach i niesamowity pomnik Chopina (nasi wielcy Polacy

będą się przewijać jeszcze nie raz). Tuż przed Gołaszewem- bazą zlotową, wstąpiliśmy do Kowala, miasta w którym się urodził Kazimierz Wielki.
No i urodziny - Strzał w dychę (dotarli również ci co to samochodem) i zabawa była przednia.
Następnego dnia rajd urodzinowy, już nie tak długi, do Brześcia Kujawskiego (tam podobno urodził się Władysław Łokietek, podobno ale weźmy to dosadnie) - pomnik stoi.
W Brześciu zwiedziliśmy też kościół Św. Stanisława Biskupa, z przepięknym sufitem, wielokrotnie modernizowany, ale pochodzący jeszcze z czasów Kazimierza Wielkiego, następnie ratusz w którym poznaliśmy historię Brześcia (jakąś niezyndetyfikowaną parę pod szkłem) i wieżę, (z kawałami po trasie - to tak dla wtajemniczonych). Powrót na bazę i dla chętnych wycieczka nad Wisłę. Potem obiad i konkursy (w których oczywiście nam nie poszło, pech? o pechu to może powiedzieć Roman z Sochaczewa, na pierwszej zabawie partnerka w tańcu trafiła go łokciem i stracił jedynkę, na drugiej miał wywrotkę i szyli mu czoło- nasi ocaleli i bawili się świetnie).
Wspaniała rowerowa integracja, nowi znajomi, stare znajomości odkurzone. I brawo Cyklista, jeszcze raz Wszystkiego Najlepszego i dziękujemy za zaproszenie.

Ale niestety wszystko się kończy, na kołach do domu pojechało tylko dwóch (Ludwik i Andrzej).  Większość rowerem do Kutna a tak wspaniałą trasę zafundował nam Kuba z Cyklisty- dzięki Kuba,  w Kłóbce zwiedziliśmy skansen i dwór (a że było niewiele czasu to skansen zwiedzali Ci od chłopów, a szlachta poszła do
dworu - i tu też wspomnienie o Chopinie, gdyż właścicielką dworu była Maria Wodzińska z Orpiszewskich, narzeczona Chopina).
Wróciliśmy cali, zdrowi i uśmiechnięci (bez ubytków i szwów), Maniuś się trochę zgubił z powrotem, ale się odnalazł. I co, i więcej takich wyjazdów. Dystans całkowity 280 km (dla dwóch więcej, dla niektórych mniej). I rowerowo, i zabawowo, po prostu klawo!
I zapraszam do galerii zdjęć. Jest i parę filmików.