Dowiedzieliśmy się o różnych perypetiach tego Pałacu, ale że taką chałupę można przegrać w karty, no cóż stolików karcianych trochę tam było, jeden jeździ na rowerze, drugi żrnie w karty, takie zboczenia...
Ale zanim zwiedziliśmy Pałac weszliśmy w nieswoje buty (w galeri więcej się zobaczy)
ale buty rzecz ważna, eleganckie świadczą o osobie, dla niektórych kobiet to największy konik, niektóre śmierdzą, niektóre daleko niosą, o butach można by wiele, ale te buty to taka dodatkowa atrakcja. Ale jak już powąchaliśmy te buty, pobalowaliśmy w Pałacu, odbębniliśmy obowiązkową kawkę z nagrodami, czas wracać. I tu różnie bywało, cześć pojechała do Otwocka Właściwego i stamtąd pociągiem, a większość harpaganów na kołach, myląc po drodze trasę, raz na korzyść, raz nie, przez drogę bez drogi, wśród burz, ale nie tak strasznych, później niż planowano dotarliśmy do domu. Zdjęcia pokażą więcej, zapraszam do galerii, a co złego to nie ja to Beata, a co dobrego TO TEŻ BEATA, no i trochę Marek. Acha, na wycieczkę zaprosiliśmy Tandem Mszczonów i Żyrafę Żyrardów - było ich po sztuce.
PS. Na trasie wyprawiono mi urodziny, w urokliwym miejscu przy rondzie w Nadarzynie, dostałem tort i gromkie sto lat. Dziękuję
Nareszcie udało się pobić rekord sprzed kilku lat. Teraz wyszło 133km ale tylko mi bo Zbyszkowi nie wiem jakim cudem, ale aż 138km a razem jechaliśmy. Pozdrawiam Lidka
OdpowiedzUsuńjak ty piłaś kawę on kręcił i nakręcił
Usuń