Po latach Jeruzal - serialowe Wilkowyje odwiedziła tylko i aż STR-owa trójka, ale jaka.
STR-owym stażem prawie weteran, prawie średniozaawansowana i prawie nowicjusz.
Można powiedzieć, że trzy pokolenia. Jechaliśmy z Mińska Mazowieckiego sporo pod wiatr, ale tym razem nie był to problem. Prawie średniozaawansowaną napędzał dwutygodniowy post od roweru, a prawie nowicjusza myśl o mamrocie u celu. Prawie weteran chciał zobaczyć co się zmieniło i faktycznie trudno było unikać porównań do Jeruzala z przed 9 lat.
No cóż. Kościół i plebania wyglądają jakby serial dopiero co się skończył, co z oczywistych względów nie dziwi. Po budynku z salą katechetyczną nie ma śladu. Znaczy się jest tylko, że w formie tablicy z opisem miejsc związanych z serialem (wszystkie tablice z serialowym informacjami są w dobrym stanie i na pewno muszą być regularnie odnawiane).
Sklep Więcławskiej ma się dobrze. Wprawdzie jest poobklejany czym się da i widać, że od zakończenia serialu sporo czasu minęło. Ławeczka, a nawet teraz dwie, też są i to mocno eksploatowane. Upływ czasu odciska swoje piętno na wszystkich serialowych miejscach. Chyba najbardziej na budynku biura senatora Kozioła, który niszczeje, a teren wokół niego jest mocno zarośnięty i zaniedbany. Tak czy inaczej widać, że pamięć w narodzie o serialu ma się dobrze. Nie jest też zaskoczeniem, że dla takich miejsc wygrywa komercja i "odcinanie serialowych kuponów". W fast foodzie są pierogi od Sulejukowej, szarlotka od Michałowej itp.
Na placu kramy z różnymi różnościami, przyjezdnych sporo i wszędzie samochody.
Ale najważniejsze, że MAMROT w dalszym ciągu JEST i to uzupełniony o MAMROTKĘ.
Zgodnie z tradycją wypiliśmy kawkę i w losowaniu zaocznie Mamrota i Mamrotkę wygrał Prezes.
Udało się też nie zmoknąć. Chwilowe załamanie pogody przeczekaliśmy pod dachem wiaty koło kościoła i ruszyliśmy do Mrozów z zamiarem skorzystania od tego miejsca z usług KM.
W samych Mrozach też zmiana. Koń już nie ciągnie, jak 9 lat temu, wagonu do sanatorium w Rudce. Konia i wagon zastąpiły drezyny rowerowe. W między czasie pogoda na tyle się poprawiła, że zgodnie z planem na kole dojechaliśmy do Mińska Mazowieckiego. Przekręciliśmy ok. 70 km.
Prawie weteran Marek

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz