"nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go ..." A. Osiecka
10-cio osobowa drużyna w ostatnią sobotę goniła, nie za króliczkiem tylko za szarlotką z Termami Mszczonów. Wprawdzie szarlotkę złowiliśmy, ale szczęśliwie co roku pojawia się ponownie, łowy ruszają i oby jak najdłużej. W dwóch słowach: BYŁO SUPER. Pogoda dopisała i na starcie pojawił się prawie komplet zapisanych uczestników, czyli coś koło 145 osób. Termy przygotowały tym razem cztery punkty do odnalezienia z czego dwa z dość długimi przelotami między nimi i jak zwykle fajną trasą. Nawigował Michał pospołu z Dominikiem i z dotarciem do punktów nie mieliśmy problemu, no może z wyjątkiem pierwszego. Trochę się zdekoncentrowaliśmy za sprawą gumisia głównego nawigatora. Michał tym razem ustrzelił hat tricka. Wymiany dętek ćwiczył już na starcie w Milanówku, potem kilkadziesiąt metrów przed Termami i już po właściwym starcie na wysokości stawów Świętej Anny. Teraz oferuje ekspresową usługę wymiany, ale to nie są tanie rzeczy. Na drugim punkcie było tradycyjne ciasto, sok, jabłka i śliwki. Jako ostatnia grupa można było konsumować do upojenia, ale nie wypadało. Kolejne punkty czekały.
Na metę w parku w centrum Mszczonowa dotarliśmy w komplecie, a tam jak zwykle kawa, herbata, kiełbaski i losowanie. Upominki trafiły do Jarka i Dominika. Przekręciliśmy 50 km z przewidzianych przez organizatora około 48 km optymalnej trasy. W drodze do domu odwiedziliśmy Adama. Prezes nabiera sił do powrotu na dwa kółka w następnym sezonie i wszystko jest na dobrej drodze. Posiedzieliśmy, pojedliśmy, popiliśmy, pogadaliśmy, powspominaliśmy i powitaliśmy STR-ową podróżniczkę ekstremalną Zosię K., która dopiero co powróciła z dalekowschodniej wyprawy.
Zapraszam do galerii. Marek



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz