Tuż za Tłuszczem trafiliśmy na przygotowania do walki polsko - szwedzkiej. W Chrzesnym pod Tłuszczem oddział polskiej husarii już dosiadał koni, szwedzi jeszcze biesiadowali, a tu na plac boju rozpędem wjechał STR. Wśród męskich patriotów zawrzało, dostali skrzydeł, niestety część naszej ekipy, tzn lekkomyślne białogłowy poszły za szwedami. Czy brać ich na kolejne wyprawy?. Tu Bóg, honor i Ojczyzna, a one tak frywolne, szwedzki stół to możemy zrobić i w Milanówku, ale na wyprawie wojennej, dziewczyny opamiętajcie się!

Mogliśmy spokojnie kontynuować dalszą część trasy. Wstąpiliśmy do Loretto, sanktuarium nad Liwcem, następnie do Pierogowej Szopy na polskie pierożki, nie szwedzkie klopsiki. I zamiast do Muzeum Gwizdka ( niewypaliło, zawiodły szwedzkie armaty) odwiedziliśmy Muzeum Flisactwa i nie tylko. W Kamieńczyku polski hydraulik, zachwycał. Opowieści o flisackich spływach do Gdańska od Liwca przez Bug i Wisłę, wokół zbiory nie tylko flisackie, z minionej epoki, polskie eksponaty, nie szwedzkie.
I żeby nie było, nie mam nic do Szwecji, byłem tam kilkakrotnie, piękny kraj, jest co zwiedzać, czym się zachwycać, a nad Liwcem - po prostu Bajka, no może trochę niektórym piach dał się we znaki, ale to było w planach. Wrażeń było sporo, o wszystkich nie wspomniałem, byliśmy jeszcze w ulu, takim pszczelarskim Muzeum w Tłuszczu, też przypadkowo, ale słodko.
więcej zdjęć w Galerii 2.