Za nami kolejny rajd na orientację z Termami Mszczonów - rekordowy (250 wielbicieli ciasta z jabłkami).
Rano zimno, potem coraz cieplej, a że trasa wspaniała to chwilami było nawet gorąco. Asfalciki były (Andrzej mógłby czasami śmignąć, ale nie przyjechał), może i dobrze bo tych asfalcików to nie za dużo. Piękne tereny, ,z jabłkami, winogronami i malinami, trochę lasu, trochę piachu, może więcej jak trochę, a i bezdroża, gdy droga się kończyła, zostały łąki i las, i o mało nas wilki nie zjadły.
Jakiś fatum wpadł mi na zięcia, co chwilę się przewracał, nie wiem co mu się stało, ale jak rypnął tuż przed metą w bagienko, to ... rypnął. Nam było do śmiechu, jemu pewnie mniej, ale jest twardziel.
Wracając do szarlotki, tą skonsumowaliśmy w Żabiej Woli. Tam też w ramach konkursu trzeba było ułożyć wierszyk lub piosenką o tym wydarzeniu. Staraliśmy się (nie powiem, że ja najbardziej, ale du...). Wygrał wierszyk bezpłciowy, bez wyrazu, ale z rymami częstochowskimi, no ale to oceniło szacowne jury, bardzo szacowne, ale może nie tak poetyckie. No cóż, raz na wozie, raz gdzie indziej. Gratulujemy zwycięzcom.
I znowu wracając do szarlotki, była pyszna, wspaniała, ale najwspanialsze były nasze Szarloty przywiezione ze sobą, i choć nie wozi się drzewa do lasu, nasze ten las upiększyły.
Zdjęć mam niewiele, ale będą jak spłyną, wówczas zapraszam do galeri.
Gdzieś mam sernik, marcepana - ja jabłkowe ciasta wcinam
I dlatego Proszę Pana - co rok z grupą tu przybywam.
Termy Mszczonów i Szarlotę - wspominamy cały rok
I już dziś mamy ochotę - zrobić ten następny krok.
Och Szarlota - po tobie to jest moc.
oCH Szarlota ty śnisz mi się co noc.