Prywatne Muzeum Ludowe w Sierzchowach za Rawą Mazowiecką warto zobaczyć. Zaadoptowana stodoła, która pełni rolę placówki muzealnej pęka w szwach od kolekcji jakiej zgromadził właściciel. Na ludowo, owszem, ale i normalne życie z nie tak dalekiej historii i przedmioty powoli już zapominane. A i trasa do Sierzchowów inna niż w naszej najbliższej okolicy, może nie górki, ale zmarszczki terenowe urozmaicają krajobraz, podziwialiśmy. W Rawie spotkaliśmy Paska Chryzostoma, który plecie na okrągło ni pies ni wydra, ale być poetą, być poetą, trzeba być sobą.
Pasek to absolwent rawskiego collegium, a czy jego poezję brać na serio, spróbujcie poczytać. Wracając do Sochowej Zagrody, to nie tylko placówka pokazowa. Tu tętni życie, brzmi na ludowo. W soboty od maja do końca września na dechach przed stodołą są ludowe potańcówki, z przygrywającymi kapelami, i do obertasa aż nóżka podskakiwała jak opowiadał gospodarz, może warto wpaść na taką potańcówkę w przyszłym roku, myślę o tym. Tym czasem nóżką trzeba było pokręcić z powrotem, A się nakręciło - 90 km.
A zdjęcia już powoli w Galerii, na żywo było ciekawiej, tak krawiec kraje jak mu materiału staje, tak fotograf cyka jak mu obrazu styka.