sobota, 7 maja 2022

Majówka pod Kozienicami

 


Tegoroczna majówka to okolice Kozienic. Pogodna i bardzo udana. Udział wzięły 22 osoby. Na kołach ruszyliśmy z Grabowa nad Pilicą (Andrzej i Michał z domu). 

Pierwszy punkt na trasie to Studzianki Pancerne i niesamowite muzeum bitwy czołgowej z okresu II wojny światowej w starej szkole, następnie eletrownia Kozienice i pałac w Kozienicach z muzeum regionalnym. Największy podziw w tym muzeum wzbudziła wystawa "Sentymentalne powroty". Ręcznie robione lalki w strojach z epoki na tle ówczesnych fotografii przeniosły nas do Kozienic okresu 20 lecia miedzywojennego. Obok w parku replika mostu łyżwowego z okresu Bitwy pod Grunwaldem i postaci, króla Władysława Jagiełły oraz budowniczych mostu, Władysława Dobrogosta, starosty radomskiego i mistrza Jarosława. 

 Naszą bazą była Tawerna Stawisko w Garbatce. Stamtąd wyruszaliśmy na kolejne wycieczki i tam się dobrze bawiliśmy wieczorami; ognisko, tańce itp.

Drugi dzień to Czarnolas Jana Kochanowskiego. Przewodnik Janusz zdał egzamin na piątkę, a Leszek dowiedział się, że lipy jednak istnieją. Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie... tu zawżdy wiatry z pola zawiewają, Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają. 

Drugi cel tego dnia to ruiny zamku w Janowcu. Oprowadzający halabardnik przybliżył nam dzieje zamku, a robił to wyśmienicie, nawet czarna dama nas nie wystraszyła. 

 Dzień trzeci to nadwiślańska wioska Gołąb z muzeum rowerów, muzeum pijaństwa, kościołem św. Katarzyny i św. Floriana oraz domek loretański. W muzeum rowerów niektórzy próbowali pojeździć na nietypowych rowerach, a właściciel, niezwykle gadatliwy okazał się wujkiem naszego Krzyśka M. Kolejny cel to Pałac Czartoryskich w Puławach, gdzie witały nas dumne pawie z rozpostartymi ogonami.

 Ostatni dzień to serce puszczy kozienickiej, gdzie odwiedziliśmy królewskie źródła, ale żeby się do nich dostać czekała nas nie lada droga przez las. Byli tacy co narzekali, ale nie samym asfaltem kolarz-turysta żyje. Dało się. 

 W sumie przejechaliśmy prawie 300 km, żadnej gumy na tak dużą grupę, za to jeden zerwany łańcuch. Zdjęć w galerii sporo. Zapraszam. A może i filmik będzie, Krzysiek sporo nakręcił ale zanim to zrobię to się zejdzie.