No i w końcu pojawiliśmy się na festiwalu powideł olenderskich (wieś Przejma koło Iłowa), ale Olendrzy to nie tylko powidła. To osadnicy głównie z Fryzji i Niderlandów (również Niemcy i Polacy z tamtych rejonów) którzy zasiedlali nasze ziemie już w XVI i XVII wieku, ziemie których nikt nie chciał, tereny zalewowe, na Mazowszu głównie nad Wisłą. Temat melioracji opanowali perfekcyjnie. Szpalery wierzb w naszym mazowieckim krajobrazie to też ich zasługa. Wierzby pobierały mnóstwo wody, płoty z ich gałęzi zbierały powodziowy nawóz, a Olendrzy gospodarowali i wstawali z kolan.
Przed wojną stać ich już było na pierwsze rowery we wsiach produkowane w fabryce rodziny Vogel w Lwówku. Ale wróćmy do powideł, to powidła z buraków cukrowych, ich duma. Próbowaliśmy, zakupiliśmy, smakowały. Czynnie wzięliśmy udział w święcie, choć nie do rana. Na rowerach też trzeba było pokręcić. Może jeszcze tam powrócimy.
Zdjęcia w galerii