Na Zlot Aktywu Turystyki Kolarskiej do Gorenia Dużego wybrała się 15-nastka rowerzystów z naszej sekcji. Wystartowaliśmy z Milanówka. Na miejscu byliśmy po przekręceniu 135 km. Upał dał się mocno we znaki - stop - jakie znaki?, we wskórę. Nałapaliśmy trochę opalenizny, tej kolarskiej oczywiście. Ale i tak możemy mówić o dużym szczęściu, wiaterek prawie cały czas wiał we plecy. Dotarliśmy wszyscy razem, choć Mietek z Jankiem nabijali dość duże tempo, nawet bryknęli gdzieś pod Gostyninem, allle - poczekali.
|
Tu brakuje Juliana, ale jak zwykle gdzieś się zapodział |
|
I na ten dzień to byśmy mieli dość, ale nie, musieliśmy dojść szybko do siebie, bo zaraz przyjechały wladze Baruchowa, gminy, gdzie mieściła się nasza baza (Zielona Szkoła w Goreniu) i trzeba się było stawić na uroczyste otwarcie, a potem, potem jeszcze "tupanko", jak to nazwali organizatorzy, współcześnie "melanż" a za naszych czasów po prostu "kukuła- disco". Wytrwaliśmy, bez strat.
Do Gorenia zjechały się kluby z Bydgoszczy, Płocka, Solca Kujawskiego, Sochaczewa (spali razem z nami), Łodzi, Torunia, oczywiście Milanówka i organizatorzy z Włocławka (serdeczne dzięki za zaproszenie)
Dzień rajdowy, następnego dnia już nie był taki długi. Tylko 45 km, ale praktycznie cały czas po lesie. Zwiedzaliśmy Gostynińsko- Włocławski Park Krajobrazowy.
Upał nie ustępował, ale już po kilku kilometrach leśnych dróg wyglądaliśmy jak górnicy wracający z szychty. Po południu konkursy (w sprawnościowych nagrody zdobyli Janek w rowerowym torze przeszkód i Mateusz w "zakręconych", w konkursie wiedzy o Parku Gostynińsko Włocławskim Grażyna i w jeszcze jednym Mietek) Wieczorem kolejna integracja i "Tupanko - 2".
W drogę powrotną podzieliliśmy się na dwie grupy. Ci co na kołach do Milanówka wyjechali wcześnie rano. Ale część musiała zostać na uroczystym zakończeniu. Z Gorenia do Włocławka było najbliżej,dojechaliśmy tam z pomocą Włocławskiej grupy. A z Włocławka wróciliśmy naszą "wspaniałą" koleją.
I jeszcze o pechowcu, naszym pechowcu. Jarek w podróży do Gorenia urwał geja, ale w Gostyninie kupił nowe i dojechał. Na rajdzie w sobotę po 8 kilometrach strzelił mu łańcuch i uszkodził przerzutkę, rajdu nie ukończył. I na trzeci dzień wracał na sztywnym łańcuchu, bez przerzutek, ale żeby nie było tak dobrze złapał gumę. Ale wrócił, wrócił razem z nami.
W przyszłym roku taki Zlot w Solcu Kujawskim. Obiecali, że nas zaproszą, a jak zaproszą pojedziemy. Dzięki Marlena, dzięki Paweł, Darek, Zygmunt i Marcin, dzięki Włocławek. Bawiliśmy się dobrze.
Więcej zdjęć w naszej galerii.