Dołączyliśmy do wycieczki Vagabundusa , którą prowadził Andrzej Roman z asystentką (prywatnie żoną) - pomniki Niepodległości - a było ich wiele i to jeszcze w dniu 11 listopada, można było pojechać na rowerze, ulice zamknięte (ale nie dla rowerzystów) wokół mnóstwo policji i żandarmerii wojskowej, a że ruszyliśmy wcześnie rano mogliśmy dotrzeć wszędzie tam gdzie Andrzej zaplanował (nie dotarliśmy tylko na plac Piłsudskiego, gdzie przemawiał inny Andrzej, no ale cóż Andrzej
Andrzejowi nie równy - my pedałowaliśmy za naszym, Andrzejem rowerowym).
|
prowadzący Andrzej R. |
Plac Wilsona - start na Żoliborzu (im . prezydenta Stanów Zjednoczonych z okresu I wojny Światowej, który zasłynął z 14- punktowego planu urządzenia nowego świata po zakończeniu wojny - 13 pkt dotyczył utworzenia państwa Polskiego). Woodrow Wilson nie ma pomnika w Warszawie, jest tylko plac jego imienia. Następnie pomniki; rotmistrza Pileckiego, generała Hallera, Cytadela, Stare Miasto, Ignacy Jan Paderewski, Roman Dmowski, Józef Piłsudski, Edward House a przy każdym odrobina historii opowiadana przez Andrzeja, rowerowego Andrzeja. Gdy wybiła 12-sta byliśmy akurat pod pomnikiem Piłsudskiego, gdzie odśpiewaliśmy hymn. Na zakończenie ognisko na Młocinach, marsz odpuściliśmy, choć przez cały czas przewijali się uczestniczy z biało- czerwonymi flagami, my z kiełbaskami, w pięknej leśnej scenerii świętowaliśmy, nadchodził zmrok, więc pora było wracać. Święto uczciliśmy po rowerowemu, bez podziałów, i jeszcze bardziej zbliżeni.
Już tam ojciec do swej Basi, mówił zapłakany; Słuchaj jeno, ponoć nasi, biją w tarabany, i jak
dzwonią dzwonki na naszych rowerach, stronach, jedziemy, do przodu...Do następnego spotkania.
Więcej zdjęć w galerii 2.