niedziela, 1 czerwca 2014

Twierdza Modlin ale i puszcza

I można by powiedzieć Twierdza Modlin zdobyta. Nie liczyłem na taką frekwencję, nawet w Roztoce na pierwszym przystanku zacząłem liczyć kubki aby starczyło dla wszystkich na kawę, starczyło, ufff..
Do Modlina pruliśmy asfaltem, i szlo całkiem nieźle. No może jeden mały wypadek, mały? Żaróweczka zdarła kolano, ale twarda kobita, opatrunek i poszła dalej. Modlin zdobyliśmy. Tam trochę przerwy, trochę dużo, no ale trzeba było coś zobaczyć, ja niewiele, w wojsku nie byłem, to tu zostałem kucharzem, kawiarzem czy barmanem, cóś takiego..




Ale zanim dojedziemy dalej - niespodzianka - odwiedził nas Konrad, no tak Konrad, takie męskie imię, co i raz ktoś do nas dołącza - a TEN dołączył z Końskich, poznaliśmy go w Sielpi, tu może nie wszyscy, może rzadko kto, facet z Sielpi na naszym rajdzie w Milanówku, no bez słów. Dzięki Konrad że byłeś.
Po zwiedzeniu Twierdzy Modlin  na lotnisku w Modlinie spotkaliśmy Telimenę, którą poznaliśmy w Górach Świętokrzyskich. Dzięki Telimena za tych parę minut. Fajna taka więź rowerowa.

Twierdza, twierdzą a powrót przez puszczę. No może nie dla wszystkich, kolarze  bryknęli szosą, a reszta przez bagna, przez puszczę. Prowadził Sławek, i choć dostał parę "jabsów" na początek to na zakończenie okazało się, że z tej trasy wszyscy byli zadowoleni. A był to Sławek Jabs i dzięki Ci Sławek za te bagna. (i za zdjęcia również).

Przekręciliśmy 100 km, kolarze troszkę mniej. To tak na szybko, więcej w papierowej kronice a także w galerii zdjęć. Twierdza Modlin zdobyta, Puszcza Kampinowska przeryta.
A galeria zdjęć już dostępna. mieszanka zdjęć Sławka, Rafała i Konrada.