Do Modlina pruliśmy asfaltem, i szlo całkiem nieźle. No może jeden mały wypadek, mały? Żaróweczka zdarła kolano, ale twarda kobita, opatrunek i poszła dalej. Modlin zdobyliśmy. Tam trochę przerwy, trochę dużo, no ale trzeba było coś zobaczyć, ja niewiele, w wojsku nie byłem, to tu zostałem kucharzem, kawiarzem czy barmanem, cóś takiego..
Po zwiedzeniu Twierdzy Modlin na lotnisku w Modlinie spotkaliśmy Telimenę, którą poznaliśmy w Górach Świętokrzyskich. Dzięki Telimena za tych parę minut. Fajna taka więź rowerowa.
Twierdza, twierdzą a powrót przez puszczę. No może nie dla wszystkich, kolarze bryknęli szosą, a reszta przez bagna, przez puszczę. Prowadził Sławek, i choć dostał parę "jabsów" na początek to na zakończenie okazało się, że z tej trasy wszyscy byli zadowoleni. A był to Sławek Jabs i dzięki Ci Sławek za te bagna. (i za zdjęcia również).
Przekręciliśmy 100 km, kolarze troszkę mniej. To tak na szybko, więcej w papierowej kronice a także w galerii zdjęć. Twierdza Modlin zdobyta, Puszcza Kampinowska przeryta.
A galeria zdjęć już dostępna. mieszanka zdjęć Sławka, Rafała i Konrada.