Miał być Szlak Orlich Gniazd od Krakowa a właściwie wyszedł Kraków i okolice. Cztery dni to za mało, ale bardzo intensywnych, od rana do wieczora. Wiele punktów do zwiedzania i trasy tak różnorodne i pod względem terenu i nawierzchni jak nigdy. Tak w skrócie. Zamieszkaliśmy w Krakowie pod stadionem Wisły. Pierwszy dzień to Kraków i Tyniec - początek na rynku, sukiennice, kościół Mariacki, procesja Bożego Ciała, kościoły Cystersów i Paulinów i oczywiście Wawel, następnie wzdłuż Wisły do Tyńca, do opactwa Benedyktynów (tam przeczekaliśmy burzę - jedyne deszczowe popołudnie, bo w inne dni grzało coraz mocniej), z Tyńca przeprawa promowa przez Wisłę i powrót drugą stroną rzeki.
Dzień drugi to Ojcowski Park Krajobrazowy z mnóstwem skałek, chatką pustelnika, wzniesieniami i zjazdami, i trochę z popychaniem roweru, a punktem kulminacyjnym był zamek w Pieskowej Skale i Maczuga Herkulesa, trasa rewelacyjna, po drodze przerwa na pstrąga, też pierwsza klasa.
Punkt docelowy trzeciego dnia to pałac Niepołomice, trasa równie atrakcyjna, m.in wałami nadwiślańskimi. Dodatkowy bonus oprócz pałacu w Niepołomicach to zawody konne w skokach przez przeszkody i bazylika w Mogile.
Dzień czwarty to Kopiec Kościuszki, Zakrzówek i skałki Twardowskiego, smok Wawelski, bazylika na Skałce i ponownie rynek główny i sukiennice.
Atrakcji moc, czasu mało, Michał prowadził doskonale, atrakcje zapewniała Beata, spisali się na medal. Dziękujemy a w galerii sporo zdjęć zapraszam.