matulu, tatulu, kupciesz mi korale do samego pasa,
zebym ja wiedziała, zem córecka wasa, ojejejej...
(to nie Łużyczanka to STRowianka)
Flis Festival w Gassach nad Wisłą, to nie tylko woda ale także i folklor - łużyczan z Urzecza. Głównie wybraliśmy się na paradę wiślanych żaglowców, ale folk zrobił swoje i przebił paradę.
A tak po kolei. Drogę do Gassów nieco zmyliliśmy, na paradę żaglowców się ciut spóźniliśmy, ciut zaczęło padać, ale drobnostka, przetrwaliśmy i to, a i od łużyczan wcale nie byliśmy gorsi, no trochę mniej profesjonalni na dechach, ale staraliśmy się.
Galeria zdjęć ukaże całość wyprawy. A wracaliśmy różnie, i wśród dość mocnego ruchu pod Piasecznem, i lasem, czerwonym szlakiem, który co i raz się gubił, mocno nas nie zmoczyło, przekręciliśmy 106 km, a najważniejsze, że
cebula staniała, pal sześć korale, cebula lepsza będzie na kolację