środa, 8 września 2021

Święto wina w winnicy Dwórzno


Młody Winiarczyk 


Czyli Smakosza Amatora Początki

Młoda persona, płci raczej męskiej,
Starając się sprostać chęci nieziemskiej,
By smak alkoholu poznać wszelaki,
Ruszyła swą głową i pomysł ma taki,
Dziad mój i ojciec wino pędzili,
Pod stołem w kuchni, w pamięci mej tkwiły,
Balony, co sok nie dla dzieci miały,
Na który to strasznie rodziny czekały,
I Ja wiec użytek z mych genów zrobię !
Pomyślał i winko nastawił sobie…

                                                                                              (źródło www.migielicz.pl, autor nieznany)

Być może jak we fraszce powyżej, bracia Wiktor i Oskar Gowinowie znaleźli inspirację, oddali się swoje pasji i od 2012 roku prowadzą winnice w Dwórznie pod Mszczonowem. Jej początki sięgają lat 90 XX wieku, kiedy to zostały posadzone pierwsze 2 ha winorośli. Obecnie zajmują one 6 ha czyniąc winnicę jedną z większych w kraju, a samo miejsce zyskało określenie Mazowieckiej Toskanii. Od 2018 roku właściciele winiarni we wrześniu organizują doroczne święto wina, które stało się celem kolejnej niedzieli na dwóch kółkach. Tym razem 21 osobowej ekipie przewodził Michał Blue Arrow. Trasa miła, lekka i przyjemna prowadziła praktycznie samymi asfaltami (wiadomo, Michał na swoim ścigaczu w pole dobrowolnie nie zjedzie). Tempo jak na prowadzącego można powiedzieć, że spacerowe. Po drodze wspaniałe kolory końca lata, słońce, błękitne niebo, dość ciepło, chociaż do Toskanii trochę stopni Celsjusza brakowało. Po przyjeździe chwila czasu wolnego. Święto wina to nie tylko wino. Była i oliwa, sery, miody i wyroby rękodzieła artystycznego. Kto chciał to mógł popróbować różnych odmian szlachetnego trunku, coś tam kupić lub po prostu pobyć w pięknych okolicznościach przyrody. Piknik stopniowo się rozkręcał, jednak my żeby za bardzo nie ulec winnej pokusie, bo jak napisał Ignacy Krasicki we fraszce „Szczep winny”, której fragment poniżej (tak mnie wzięło na te fraszki dzisiaj)

Oto gdy wina szklankę ktoś łykniej,

Jak paw się nadmie, po drugiej krzyknie,
Skacze jak małpa, gdy szklanki mnoży,
Po piątej, szóstej, jak lew się sroży,
A kiedy coraz więcej przyczynia,
Z pawia, lwa, małpy staje się świnia.

I nie tylko wino, kawa z ciastkami, a jakże oczywiście była, a loteryjni szczęśliwcy wzbogacili się o dwórzyńską butelczynę na zbliżające się jesienne wieczory.  Bryknęliśmy jeszcze na rybkę do pobliskich Grzegorzewic. Wszystko co dobre kiedyś się kończy i indywidualnie, w mniejszych lub większych grupach wróciliśmy do Milanówka.

Marek - i zapraszam do galerii zdjęć.