Ale do rzeczy. Trasy przepiękne asfaltowe - terenowe, czasem bardzo terenowe a i zobaczyć było co.
To co lubię najbardziej natura, wspaniałe widoki nad Pilicą, Przedborski Park Krajobrazowy, kamieniołom (mój konik), wzgórza, łąki, lasy i rozlewiska, żeremia bobrów...
A i zabytków, choć nie tej klasy zerowej, też było. Zespół klasztorny Opactawa Cystersów w Sulejowie, wspaniałe (dość, zabawne ) Muzeum Ludowe w Fałkowie, kościół parafialny Chełmno, ruiny zamków, wspomnienia o Kazimierzu Wielkim, no i ten przedborski przewodnik (klasy zero - czyli ponad to- nie zero w cudzysłowie - bomba)
Ale nie tylko starocie, nie tylko natura, a co można zwiedzać? A można - Centrum Japońskich Sztuk Walki (jedyna na świecie poza Japonią taka placówka ) - 60 ha, sake, pokazy karate. Stawy hodowlane - karpik, szczupak, brzana i wiele, wiele narybku. Zakład fryzjerski Grażka w Przedborzu, Biedronka, Było, było.

Po rowerze co wieczór zabawa, ognisko, konkursy (w tych nam nie poszło), ale bawiliśmy się dobrze. Dla tych co na kołach - wyszło 370 km. Stare przyjaźnie zostały pogłębione, nowe nawiązane. Kazimierz Wielki złamał nogę w Przedborskich lasach, ja złapałem gumę, ale przeżyłem, król niestety, nie.
Uwaga, jeszcze jedno - my turyści, nie kolarze, czasem coś zwiedzamy, spotkaliśmy na trasie taką tabliczkę.
Dzięki Lubartowiankom za piosenkę "Truskawki z Milanówka", Cykliście i Torpedo za wieczór integracyjny a w szczególności Kigari i KTR Przedbórz za taką imprezę. Niezapomnianą ! Brawo!
Więcej zdjęć w galerii, już jest
A tu jeszcze kilka słów o trójprzymierzu i zdjęcia link