poniedziałek, 11 czerwca 2018

Jak minął Rajd Skarżyski ?

Oto jest pytanie? Wiele jeszcze nie wiem, gdyż nie uczestniczyłem w tym rajdzie, doszły jednak do mnie jakieś słuchy. Wyjazd do Skarżyska odbył się w piątek, pociągiem do Radomia, dalej na kołach, mój plan był taki aby jechać trochę dalej przez Wąchock, odwiedzić Sołtysa i Opactwo Cystersów. Plan wykonała tylko Zosia, reszta pojechała na skróty wprost do bazy. No nie cała reszta - Michał przebył całą drogę na kołach Milanówek - Skarżysko 146 km. Wieczorem odbyła się integracja z organizatorami. A w sobotę rajd główny. I tu też nie wszyscy pojechali na jedną trasę, a że był wybór, wybierali według upodobań. MTB, 75 i 120 km.
Jak było, podobno było różnie. Bardzo chwalono Jurka ze Skarżyska, który zajął się naszą grupą. Dzięki Ci Jurek. A o parę słów ze swoich tras proszę w komentarzach. Powrót w niedzielę, też różny pociągowo- samochodowo -rowerowy. Ale wrócili wszyscy, z medalami, zadowoleni bardziej lub mniej, a i parę zdjęć w galeri się znajdzie, Zapraszam Galeria 2 i czekam na komentarze.
Poniżej relacja Michała.





Skarżyski Rajd Rowerowy podsumowanie MTB przez Michała:

Wybrałem się na Skarżyski rajd w jednym celu, wiadomo trasa MTB:) Dominik dał się namówić na tą wyprawę, więc jazda, zapisujemy się. I tu zdziwko, przy zapisach nie ma mapy, hmm jest gdzieś na facebooku, czarcie piekielny, nie mam, więc nie widziałem. Dominik sprawdził tylko opis a miał być ślad GPS, był, ale gdzie indziej... I co dalej rezygnujemy, jedziemy z resztą pozwiedzać... Aż tu nagle wyłania się znajoma postać, tak to on, przewodnik dusza towarzyska, Milanowski przyjaciel Konrad. Jupi też jedzie na mtb, pojechaliśmy razem. Najpierw w tłumie razem z resztą, potem odstaliśmy i fajnie luźniej. Została z nami Ewelina, potem dołączył Emil i tak w małym stadzie 5-osobowym - Ja, Dominik, Ewelina, Konradi  Emil dojechaliśmy do końca. Trasa super, podjazdy, zjazdy, korzenie, piachy i fajne widoczki - las, czyli tak jak trzeba. Dojechaliśmy gdzie trasa się rozwidlała ci, co na 25 prosto do mety ci, co na 35 skręcają. Komuś ta meta się spodobała, ale jedziemy dalej. I tu najpiękniejszy odcinek prowadził nad rzeczką z pięknymi widokami, szybkim zjazdem 48 po kamieniach większych i mniejszych rower sam leciał. Było nawet bagienko z kładkami jak na niebieskim w Kampinosie. Wyjechaliśmy z lasu i do Skarżyska na metę. Trasa niby łatwa ale zmachałem się jak trzeba. Kampinos czy Bolimów to taka mała zabawa dla dzieci w porównaniu z tamtymi terenami. Jak się uda trzeba powtórzyć.
Serdeczne podziękowania dla Konrada za prowadzenie, Ewelinie i Emilowi za doborowe towarzystwo. Do następnego spotkania na szlaku.

Ps.Żaden ze mnie opowiadacz ani nic z tych rzeczy... 
Ps.2 Emil świetne salto było:)

Zapraszam do filmiku ze startu udostępnionym przez tvświętokrzyska.pl tutaj
oraz relacja i foto skarżyski24.pl tutaj