Kota nie ma to myszy harcują - czyli CK DEZERTERZY, albo raczej STR Dezerterzy.
Tak było w ostatnią niedzielę. Umówiłem się na wspólną wycieczkę z Vagabundusem, niestety siła wyższa i nie mogłem pojechać. A miało być tak; Wspólna wycieczka, wspólne ognisko, a powrót, no raczej różny. Na starcie w Żyrardowie stawiła się mimo mojej nieobecności liczna grupka. Do punktu docelowego nad zalew bolimowski dojechali. Marudzili, że za wolno, ale kręcili. Nad zalewem zaburczało niektórym nad pępkiem i postanowili się odłączyć (frekwencja dość duża, kiełbasek mogło nie starczyć, a może już dosyć mieli, nie wiem nie byłem, nie znam się, zarobiony jestem). W każdym razie szóstka się odmeldowała, potem następni, i ostał się tylko Julian. STR dezerterzy udali się na pizzę do Radziwiłowa. Tam nawet pizzy nie przejedli, drogę powrotną pogubili. No i zostaw ich tu samych, bez dowódcy.