Tym razem się udało. W zeszłym tygodniu wycieczka nad skierniewicki zalew z powodu deszczu została odwołana. Może nie była to wymarzona letnia pogoda nad wodą, ale ktoś do wody jednak skoczył, kto?
Janusza można typować w ciemno, ale wody nie bał się również Kotu.
No ale piknik nad zalewem to nie wszystko, gorzej było tam dotrzeć, podobno droga im się skończyła i nie mogli przekroczyć autostrady (napier... tych autostrad i nie można swobodnie się rowerem poruszać - zajrzyjcie do galeri zdjęć jak przeprawiali się przez rowy melioracyjne) ale dotarli, przywitał ich żubr, przekręcili 53 km. Powrót tak jak w rozpisce, jedni pociągiem, chętni na kołach (tym pewnie nabiło drugie tyle). I ja też tyle z szybkiej opowieści, bo mnie tam nie było, (ja przeżywałem horror na Tour de Polgone w Bukowinie Tatrzańskiej, ale o tym w następnym poście) a co słyszałem i na zdjęciach widziałem to przekazałem.
I jeszcze jedno na końcu zdjęć A - filmiki z naszą gwiazdą cyrkową - Lidką - polecam.