I komuś palma odbiła. Tak długiej niedzielnej wycieczki jeszcze nie było. Zaczęła się 4,50 rano a skończyła po północy. Cel - Łyse - Niedziela Palmowa na Kurpiach, z palmami znacznych rozmiarów.
Ale żeby tam dotrzeć to wstać należało już przed czwartą rano. Na kółkach się nie dało więc pociągiem do Ostrołęki (niektórzy dla ułatwienia samochodem). Trasa rowerowa Ostrołęka - Łyse - Kadzidło - Ostrołęka to 85 km. Z Ostrołęki znowu po torach, "konusem" na 21 kroków, 8 okien po jednej, 8 po drugiej stronie, utrudnienia w pracy pani kierownik pociągu, chmm, czy większego autobusu na torach, ale jakoś dotarliśmy tuż po północy do domu. Nie daj Boże puszczać pociągi do Ostrołęki czy Tłuszcza, tną jak żyletki. Ale nie o pociągach tu mowa, wszak to wycieczka rowerowa.
Więc jak u Łysych, wiadomo lepszy łysy niż rudy, rudy zdradliwy a łysy i owszem.
Kto nie był zobaczyć warto, to nie jest zwykła niedziela palmowa, nie trzy bazie, trochę barwinka i tulipan, to dzieła sztuki, tworzone przez miesiąc z pomocą całej rodziny, do tego jarmark kurpiowski, mnóstwo ludzi, pielgrzymi, policja, i reporterzy TV.
I tu nas złapało, nie, nie policja, brygada Kurskiego, zagadali, nakręcili i puścili, na żywo jak to STR pielgrzymuje (czy pedałuje) na Kurpie.
Ale tego dnia to nie tylko odbiła nam palma. Zwiedziliśmy również skansen w Kadzidle, a i owszem kurpiowski, A i obiad w karczmie "Borowik" - kartacze smakowały. I jeszcze do tego impreza imieninowa też się odbyła. Wszystkiego najlepszego raz jeszcze dla Justyny. Wrażeń jak na jeden dzień, aż nadto, a dzień długi, oj, ten wyjątkowo się wydłużył.
Na relację foto zapraszam
do Galeri 2 a film z pielgrzymki STR tutaj