Termy, czyli woda, mokro, ciepło, zimno i gorąco, ale głownie mokro. Co nie oznacza, że tym razem byliśmy tylko w wodzie. Przekręciliśmy ponad 50 km. A w połowie trasy na termach faktycznie się wymoczyliśmy.
Nawet ten najmłodszy co marudził po drodze w wodzie się obudził.
Prócz basenów korzystaliśmy również z sauny, ale tam nikt nie cykał, stąd brak zdjęć. W galerii więcej zdjęć z mokrych wrażeń.
Choć nie wszyscy koniecznie na mokro.
Po kąpieli na tradycyjną kawkę zaprowadził nas Robert, do wsi Grabce pod Mszczonowem. Wspaniała miejscówka wybudowana przez samych mieszkańców. Tylko podziwiać.
Pogoda dopisała, na jazdę rowerem wręcz rewelacyjna o tej porze roku, w wodzie raz tak, raz tak, i choć w górze świeciło słoneczko termalnego szału nie było, ale co nieco się wymoczyło.
I na koniec taki ostatni joke!
Agnieszka tak grzała, że Raszyn, który dotarł na Termy jak już wyjechaliśmy z kąpieliska dopadł nas dopiero w Milanówku.
Michał trenuj!
Za tydzień ponownie Mszczonów.
Start pod MCK godz. 8,00
Rajd na orientację.