wtorek, 26 czerwca 2018

Lubartów wg Tadeusza


(czytaj raz jeszcze - uzupełnienie foto)

Niewiele nas zdecydowało się na wizytę na Święcie Roweru, a i to często dzieliliśmy się na zespoły.
Pociągiem pojechali: Ala, Ludwik i Tadek. Samochodem Julian i Andrzej, a Konrad częściowo rowerowo. Ala dojechała do Lubartowa i wysiadła. Ludwik ze mną dojechał do Lublina. W Lublinie pospacerowaliśmy odrobinę. Mieliśmy dwa spotkania. Jedno miłe, drugie mniej. Spotkaliśmy Krzysia M, natomiast nas spotkał pierwszy deszcz. Ruszyliśmy na rowerach. Dystans nie najdłuższy, ale teren garbaty i przeszkadzał deszczyk. W Firleju czekała już na nas Ala. Później dojechali Julek z Andrzejem a późno Konrad. Ala uratowała nam życie. Po pierwsze wyczarowała w tylko jej znany sposób kanapki na kolację, po drugie miała suszarkę, która pracowała równo.

W niedzielę na start ruszyliśmy wspólnie. Później podgrupy poruszały się po różnych trasach. Wszystkie okoliczne osady witały nas serdecznie. Mnie najbardziej podobała się Dąbrówka. Wpadliśmy tradycyjnie do Kozłówki. Piękne rozarium traciło część uroku, bo kapało za kołnierz. Na mecie koszulki, grochówki, muzyka i inne atrakcje. Po grochówce Julek z Andrzejem postanawiają wracać ( aby zdążyć na mecz- oj naiwni !!!). Porywają Alę. Zostajemy na drugą noc we trzech. Konrad, Ludwik i ja. Rano na kółkach do Lubartowa. Ja mam kupę fartu i aż dwa razy łapię Gumisia. Nie mam już zapasu, więc trasę Warszawa – Piastów pokonuję autobusem.
Lubartów przygotowany jak zwykle rewelacyjnie. Na trasach i w punktach kontrolnych dużo znajomych twarzy. Bardzo im dziękujemy. Może jeszcze kiedyś znów ich odwiedzimy.
Tyle na razie.
                                                   Tadeusz
Zdjęcia już są w Galerii 2 
a oto majstersztyk  foto
autor zdjęcia: Konrad
warto by nadać temu zdjęciu jakiś fajny tytuł - oczekuję propozycji.