Na ryby - w kaździuteńki wolny dzień
Na ryby - nad leniwą rzeczkę w cień
zabieramy sprzęt i starkę
a na drzwiach wieszamy kartkę
Nie wracamy aż we czwartek... (Kabaret Starszych Panów)
a my opędziliśmy to w jedną niedzielę. (STR Milanówek)
i nie nad rzeczką, a stawami rybnymi w Grzegorzewicach. Wprawdzie ryb nikt nie łapał (nie było wędkarzy) ale żarli prawie wszyscy, sandacze, liny, karpie, jakieś zupy rybne, które naprawdę jechały rybami, a jeden rekin z STR-u tak się nażarł, że wrócił do stawu. ( a tak na marginesie, jadąc po bandzie to miejsce fajne, warto odwiedzić, ale ryba droga, bez rewelacji, a zupa jak wspomniałem jechała rybami, ale smakowała, więc cóż punkt widzenia zależy od miejsca sie..., od GROBLI!
Miała być wycieczka lajtowa, i była, przekręciliśmy 6o km, ale tempo to lajtowe nie było, tak się rozbrykali, że nie zauważyli, że prezes na końcu. O nie, tak być nie będzie. Ja wam dam ryby na drugi raz, pojedziemy na żaby!
Galeria zdjęć, później, dajcie trochę czasu....
zebrane z e-maila:
Jeżdżenie z Wami wciąga prawie jak chodzenie po bagnach 😁 Kotu
fajne, pojedziemy i na bagna, obiecuje!!
choć już byliśmy