wtorek, 18 października 2022

Pocztówka z Andaluzji

Grażka, Krzysiek i ja uczestniczyliśmy w wycieczce do Andaluzji (w Hiszpanii) z Vagabundusem, chcielibyśmy się podzielić  naszymi wrażeniami krótkim filmikiem, aby obejrzeć kliknij tutaj


A w Galerii zdjęć już potężna dawka zdjęć, te w filmiku to tylko fragment moich zdjęć i Grażyny.

niedziela, 16 października 2022

Na zakończenie sezonu kolejką WKD

 No tak nie do końca kolejką, do kolejki, do muzeum kolejki WKD w Grodzisku dojechaliśmy rowerami, i to na okrągło. A było co podziwiać, i kustosz muzeum rewelacyjny, a i wśród kolejek rowery się trafiły. Tak blisko, a jednak coś nowego. 

I tradycyjna uroczystość zakończenia, tym razem u mnie. Burmistrz niestety zachorzał i puchary oraz medale wręczał sekretarz Miasta Milanówka i kierownik d/s sportu przy MCK. Puchar najaktywniejszej rowerzystki STR po raz trzeci zdobyła Marzena, najaktywniejszym rowerzystom został Krzysiek, puchar zdobyła również rodzina Basi, jako rodzina najbardziej aktywna i tradycyjnie dwudziestka medalistów (może trochę więcej). A po części oficjalnej biesiada, trochę się zeszło, a że sezon po pandemii aktywny to i zakończenie musiało potrwać, trwało długo i się działo. 

a w galerii więcej zdjęć, zapraszam, obrazy cenniejsze niż słowa. Na razie trochę, z czasem będzie więcej....


czwartek, 13 października 2022

Krew dla Krzyśka

30 października Krzyśka czeka poważna operacja, aby móc odzyskać siły i dalej z nami kręcić potrzebna będzie krew. Kto może niech się zgłasza !   Oddając dowolną ilość krwi w dowolnym punkcie należy zaznaczyć, że to krew dla Krzysztofa Kornackiego do operacji w szpitalu MSWiA w Warszawie.

Bomba w górę - STR na Służewcu

 


W niedzielę ruszyliśmy na wyścigi konne. Malowniczą trasą poprowadził Michał. Pomimo dnia wyścigowego, wjechaliśmy bez problemu na teren zamknięty dla publiczności i zobaczyliśmy zabudowania stajni, tory treningowe, kółka do kłusa, karuzele do stępowania i konie wracające po startach na zasłużoną miarkę meszu. Ten przepiękny obiekt oddano do użytku przed wojną w czerwcu 1939 roku. Posiada nawet własny szpital dla koni, magazyny na siano oraz silosy na owies. Potem przejechaliśmy na główny tor wyścigowy (w żargonie wyścigowym "zielony"), gdzie obejrzeliśmy 2 gonitwy. Jedną dla koni arabskich, drugą dla 2-u letnich koni pełnej krwi angielskiej. Padok, prezentacja koni, dżokeje w barwnych kamzołach, galop próbny, wejście do strat-maszyny i wyścig. Cóż jest piękniejszego niż widok konia w galopie? Finiszowały tuż przed naszymi oczami. Hazard nie ma zbyt wielu zwolenników, więc w dni bez prestiżowych gonitw publiczności jest niewiele. Jednak tych prawdziwych graczy, którzy z wiarą obstawiają z zakładach triple i porządki, licząc za każdym razem na WIELKĄ WYGRANĄ spotkać można zawsze. I tu mojej wiedzy nie wystarczyło, ale Zbyszek nie odpuścił i "zasięgnął języka" u stałych bywalców. "Daj pan typa" się sprawdziło, Zbyszek już wie, że czy chce postawić 500 czy 1000 złotych, to za każdym razem taktyka jest inna. Po roku do dwóch regularnej gry i zdobywania doświadczeń, może oczekiwać pierwszych sukcesów finansowych... W drodze powrotnej wyszło słońce. Wykręciliśmy 71 km.  

Agnieszka

poniedziałek, 10 października 2022

Zakończenie sezonu rowerowego 2022

 


15 października (sobota) - start pod MCK godz. 10,15 - krótka wycieczka, oczywiście niespodzianka. Uroczystość zakończenia u mnie, Milanówek P.Skargi 8b godz.13,00. Mile widziany własny koszyczek, ognisko z kiełbaskami i  napoje zapewnione. Dla najaktywniejszych tradycyjnie puchary i medale, mam nadzieję nie zabraknie też dobrej zabawy, zabrać ze sobą dobry humor i wspomnienia. Zapraszam.


niedziela, 9 października 2022

Jesienna rybka

 Niedzielny poranek nie napawał optymizmem. Ponuro, szaro i z widokiem na deszcz, ale nic to jedziemy, chociaż nie do Warszawy, jak to było planowane pierwotnie. Zamiast muzeum sportu wybraliśmy mocno uproszczoną wersję kulinarnych rewolucji Halinki i pokręciliśmy na rybkę do baru Karpik koło Nadarzyna.


I tym razem poprowadził Michał Blue Arrow (Szef z małżonką dalej w słonecznej Andaluzji i być może już delektowali się lokalnymi frutti di mare). Spod MCK ruszyła 10-siątka w tym Zosia K. - Zorro (patrz zdjęcia). Na trasie dołączyła jeszcze trójka. Pojechaliśmy na okrągło z krótkim postojem w Młochowie, żeby trochę kilometrów stuknęło zwłaszcza, że pogoda jakby się poprawiła. W parku w Młochowie kawa i herbata, niestety z food trucka, ale jak się nie ma tego co się lubi (palnik turystyczny, butelka z wodą i kawa oraz herbata robione tradycyjnie na świeżym powietrzu) to się lubi co się ma. Karpik nawiedziliśmy kolejny raz i w Karpiku jak to w Karpiku, każdy jak chciał, to coś dla siebie znalazł, ryb się naoglądał i tych w akwarium i tych na ścianach i tych na talerzu. Pojedliśmy, popiliśmy, przelotny deszcz pod dachem przeczekaliśmy i pojechaliśmy. Zapewne za jakiś czas znowu tu wpadniemy...., a ponieważ mimo jazdy na okrągło był jakiś taki niedosyt kilometrów to wpadliśmy na koniec na ciastko do cukierni w Milanówku (lody już zamknęli) i tak się skończyła ta przed ostatnia niedzielna wycieczka.     

Marek (STR press, photo) i tradycyjnie do galerii.


Biker Pub na rockowo

 Jak część wie, a pozostali właśnie się dowiedzą rowerzyści STR to również melomani, czyli jak kiedyś już pisałem ci co lubią melony. Były wyjazdy na muzyczne śniadania na trawie, koncert orkiestry społecznej i niezapomniany koncert o brzasku. Dalej podtrzymujemy te rowerowo muzyczne klimaty. Szef z małżonką pojechali do Andaluzji, żeby przy winku w oryginale posłuchać flamenco, kastanietów i takich tam, a my w pierwszą jesienną niedzielę udaliśmy się do Biker Pubu na skraju Puszczy Kampinoskiej na rockowe powitanie jesieni.


W Biker Pubie już bywaliśmy i chętnie tam wracamy bo to klimatyczne miejsce z pomysłem dla rowerzystów i nie tylko. Michał Blue Arrow pewnie poprowadził, jak zwykle sporą grupę tych co co niedziela od kanapy wolą wąskie siodło od rowera, trasą lekką miłą i przyjemną. A na miejscu pełen relaks. STR-owi znawcy muzyki ocenili, że Lewandowski fajnie grał i śpiewał różne rockowe kawałki. Widać, że ludzie z nazwiskiem Lewandowski są utalentowani - jedni np. kopią drudzy śpiewają. Posłuchaliśmy, poklaskaliśmy, pojedliśmy, popiliśmy (w wysokich szklankach była herbata), pogrzaliśmy się w słoneczku jak te koty z musicalu Andrew Lloyd Webbera. Krzysztof tak kontemplował muzykę z zamkniętymi oczami, że chyba przyciął komara. Wszystko co dobre szybko się jednak kończy. Do końca koncertu nie doczekaliśmy, trzeba było wracać. Kierownik wycieczki zarządził powrót. Jeszcze tylko wspólna tradycyjna fotografia uczestników wycieczki, tym razem przed bramą pubu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Była to kolejna rowerowa udana niedziela z muzycznym leitmotivem w tle w pięknych okolicznościach jesiennej pogody.

Marek (STR press, photo) zapraszam do galeri zdjęć.