niedziela, 9 października 2022

Jesienna rybka

 Niedzielny poranek nie napawał optymizmem. Ponuro, szaro i z widokiem na deszcz, ale nic to jedziemy, chociaż nie do Warszawy, jak to było planowane pierwotnie. Zamiast muzeum sportu wybraliśmy mocno uproszczoną wersję kulinarnych rewolucji Halinki i pokręciliśmy na rybkę do baru Karpik koło Nadarzyna.


I tym razem poprowadził Michał Blue Arrow (Szef z małżonką dalej w słonecznej Andaluzji i być może już delektowali się lokalnymi frutti di mare). Spod MCK ruszyła 10-siątka w tym Zosia K. - Zorro (patrz zdjęcia). Na trasie dołączyła jeszcze trójka. Pojechaliśmy na okrągło z krótkim postojem w Młochowie, żeby trochę kilometrów stuknęło zwłaszcza, że pogoda jakby się poprawiła. W parku w Młochowie kawa i herbata, niestety z food trucka, ale jak się nie ma tego co się lubi (palnik turystyczny, butelka z wodą i kawa oraz herbata robione tradycyjnie na świeżym powietrzu) to się lubi co się ma. Karpik nawiedziliśmy kolejny raz i w Karpiku jak to w Karpiku, każdy jak chciał, to coś dla siebie znalazł, ryb się naoglądał i tych w akwarium i tych na ścianach i tych na talerzu. Pojedliśmy, popiliśmy, przelotny deszcz pod dachem przeczekaliśmy i pojechaliśmy. Zapewne za jakiś czas znowu tu wpadniemy...., a ponieważ mimo jazdy na okrągło był jakiś taki niedosyt kilometrów to wpadliśmy na koniec na ciastko do cukierni w Milanówku (lody już zamknęli) i tak się skończyła ta przed ostatnia niedzielna wycieczka.     

Marek (STR press, photo) i tradycyjnie do galerii.


1 komentarz:

  1. Planowałem muzeum, przekazałem następcy, a wy do baru, kota nie myszy harcują. Ale najważniejsze, że smakowało i byliście razem, pozdrawiam Adam

    OdpowiedzUsuń