Wprawdzie już po oficjalnym zamknięciu sezonu, ale tradycja zobowiązuje:) i mimo wszystko postanowiliśmy pojechać na szarlotkę z zaprzyjaźnionymi Termami Mszczonów.
Na nawigatora przez aklamację został wybrany Michał (posiadacz rowerowego gadżetu roku - patrz zdjęcia:). Nigdy jeszcze tak szybko nie zrobiliśmy trasy:)
Rajd
odbywał się w restrykcyjnym (choć nieuciążliwym) reżimie pandemicznym:
odległości, maseczki na postojach i zakończeniu, nawet punkty kontrolne
były mało kontaktowe, bo organizatorzy wymyślili nowy dziurkowany patent
zamiast tradycyjnych naklejek.
W Grzegorzewicach każda grupa miała swój stół, a jedzenie przygotowane zostało przez znaną nam knajpkę, żebyśmy się zbytnio nie integrowali przy ognisku. Nie było nawet tradycyjnego zdjęcia zbiorowego, bo żaden obiektyw nie objąłby wszystkich z zachowaniem 1,5 metrowej odległości:)
Było naprawdę super. Szacunek i podziękowania dla organizatorów (również za zamówioną klasyczną rowerową złotą polską jesień).
Beata