Takiego MTB po bagnach, korzeniach, wśród chłoszczących gałęzi i grzęznąc w piaskach jeszcze nie przeżyłem.
Ubabrani, szczęśliwi, zmęczeni, dotarliśmy do Roztoki na tradycyjną już kawkę.
Posiliwszy się, po konsultacjach z innymi maniakami MTB, ruszyliśmy w drogę powrotną, no oczywiście...
...przez
mokradła (droga ponoć zamknięta, bo woda - ale nie dla nas), krzaki,
piachy, z górki i pod górkę po korzeniach i trawie...
...wiecie dokąd?
No pewnie do Błonia na loda ;)
Umorusani, ale uśmiechnięci powróciliśmy bez strat w ludziach i sprzęcie.
I wiecie co, chcę jeszcze raz, może nawet górala czas dokupić do kompletu?! Zobaczymy.
A
i dobra rada od Wujka Rafała, do wszystkich, którzy jutro wybierają się
na kawę do Roztoki - włóżcie coś do pobrudzenia, Michał obiecał, że
trochę krócej ale równie ciekawie poprowadzi znów...
...będzie się działo, będzie zabawa...
...do jutra...
...koniecznie...
--
Pozdrawiam;- - - Rafał Matusiak - - -