
No ale najspierw trzeba było tam dojechać, część była mobilna, takie leniuchy rowerowe, ale byli i śmiałkowie którzy dotarli tam z Milanówka na kołach (193 km) , a część z Kutna (93 km) - pogoda jak przez prawie całe lato tropikalna, ale wiatr jakiś monsunowy ostro dał się we znaki. W każdym razie dotarliśmy do Starego Miasta k/ Konina na bazę Rajdu.

Podziękowania dla organizatorów z Ciklo, dla wójta Starego Miasta, dla pań ze stołówki szkolnej, i tego kucharza w czerwonej czapce z kuchnią polową, chłopakom z lizakami i dla pana Matusiaka (nie, sobie nie dziękuję - zbieżność nazwisk ? ale może, jakby tak pogrzebać, może... rodzina) - dyrektora Biblioteki w Starym Mieście, tej pani w czerwonym dziękuje Marian.
Wróciliśmy jak burza, i choć wszyscy wokoło stwierdzali załamanie pogody, na naszej trasie jak w Canie Galileskiej (bo o tym wydarzeniu była ewangelia w kościele w Starym Mieście)- cud , nie padało i nie wiało, ale upałów już nie było. Nóżka kręciła.
- pełna relacja zdjęciowa w Galeri 2