W dniach 24-26 sierpnia wybraliśmy się na Rajd Bursztynowy po Wielkopolsce organizowany przez Ciklo Konin. A oni ciklo konin umiejo imprezy robić. Przekonaliśmy się po raz drugi.
No ale najspierw trzeba było tam dojechać, część była mobilna, takie leniuchy rowerowe, ale byli i śmiałkowie którzy dotarli tam z Milanówka na kołach (193 km) , a część z Kutna (93 km) - pogoda jak przez prawie całe lato tropikalna, ale wiatr jakiś monsunowy ostro dał się we znaki. W każdym razie dotarliśmy do Starego Miasta k/ Konina na bazę Rajdu.
Główny przejazd rajdowy odbył się w sobotę - 60 atrakcyjnych kilometrów, a największą atrakcją był skansen w Biczu (i choć za organizację całościową Ciklo stawiałbym jak najwięcej plusów, w każdy calu, to tu mały minusik - za mało czasu w skansenie). Był jeszcze po drodze drugi skansen, taki z czasów PRL - uroczyste otwarcie - wstęga, władza i nożyczki i nowa ścieżka rowerowa, którą przejechaliśmy na festyn do Żychlina, a wieczorem, jak to wieczorem trzeba było rozruszać inne mięśnie, i też było ok. I pierwszy raz nocowaliśmy wszyscy razem, w szkole na sali gimnastycznej, i hotele, pokoiki niech idą w odstawkę, tu można się dobrze było zintegrować, a w regulaminie było - integracja środowiska kolarskiego. Bawiliśmy się świetnie, do tego przywieźliśmy puchar jako najliczniejsza grupa.
Podziękowania dla organizatorów z Ciklo, dla wójta Starego Miasta, dla pań ze stołówki szkolnej, i tego kucharza w czerwonej czapce z kuchnią polową, chłopakom z lizakami i dla pana Matusiaka (nie, sobie nie dziękuję - zbieżność nazwisk ? ale może, jakby tak pogrzebać, może... rodzina) - dyrektora Biblioteki w Starym Mieście, tej pani w czerwonym dziękuje Marian.
Wróciliśmy jak burza, i choć wszyscy wokoło stwierdzali załamanie pogody, na naszej trasie jak w Canie Galileskiej (bo o tym wydarzeniu była ewangelia w kościele w Starym Mieście)- cud , nie padało i nie wiało, ale upałów już nie było. Nóżka kręciła.
- pełna relacja zdjęciowa w Galeri 2