... lepiej późno niż wcale - po wyprawie na Bałkany puściłem tylko filmik ze zdjęciami, odkładając relację pisemną na później, zrobiło się już późno, ale w końcu jest!
Grecja - Macedonia - Albania 28.08 - 08.09.2024
W wyprawie wzięła udział ośmioosobowa ekipa STR; Grażka, Zosia, Beata, Michał, Tomek, Witek, Konrad i Adam. Podróż rozpoczęliśmy w Salonikach, dokąd udaliśmy się samolotem. Pierwszego dnia rowerami tylko do hotelu, kolejny dzień to zwiedzanie miasta, molo, biała wieża, ouzo, aklimatyzacja a ciepełko buchało, przygotowywaliśmy się psychicznie na rowerowy start.
I pierwszego dnia jazdy opuściliśmy Grecję meldując się tuż za granicą, w Macedoni nad jeziorem Dorjan, a był dość długi etap 77 km w temp. 39,9, ale lodowata woda jednego z mieszkańców Grecji dała nam nadzieję, że będzie lepiej, i było.
W Macedonii spędziliśmy ponad połowę czasu naszej wyprawy. Prawie 8 etapów naszej podróży i jeden dzień wolny w Ochrydzie. Z nad jeziora Dorjan ruszyliśmy w kierunku stolicy - Skopje. Góry dawały popalić, ale piękne widoki wyzwalały dodatkową energię. W Demir Kapija odwiedziliśmy winnicę Villa Maria i odtąd macedońskie wina towarzyszyły nam często w podróży. Najlepsze to Temjanika i Vranec. Skopje to miasto pomników (jest ich ponad tysiąc). Zwiedzaliśmy je za dnia i nocą. Niedaleko za Skopje znajduje się jedna z największych atrakcji turystycznych Macedonii - kanion Matka, robi wrażenie. Kanionem popłynęliśmy łódką do jaskini Vrelo. Im dalej w głąb Macedonii tym piękniejsze widoki. Park Narodowy Mavrovo, niesamowite podjazdy do 20 km non stop, ale i długie zjazdy ponad 30 km, a wokół skały, i gdyby nie śmieci wokół tak pięknych widoków wydawałoby się, że jesteśmy w raju. Jak mawiają "perełką Macedonii" jest Ochryda, miasto i jezioro Ochrydzkie - i rzeczywiście jest. Postanowiliśmy tam zostać dzień dłużej kosztem Tirany i okazało się strzałem w dziesiątkę. Opuszczając Macedonię zwiedziliśmy jeszcze Bay of Bones, rekonstrukcje średniowiecznego miasta na wodzie (na jeziorze Ochrydzkim). Po za tym w Macedonii karmią wyśmienicie, mieszanka kultur i religii dodaje uroku (często towarzyszył nam ezan - pieśń z meczetu nawołująca wiernych do modlitwy) a woda jeziora ochrydzkiego, turkusowa na pewno na długo w pamięci zostanie Grażce.
Zwiedzanie Albanii rozpoczęliśmy od jeziora Ochrydzkiego, które w większości leży na terytorium Macedonii, ale należy również do Albanii, ale... ale to już nie to jezioro..., za to góry i widoki równie wspaniałe jak w Macedonii. W Albanii tylko trzy etapy, górskie etapy i stolica - Tirana. Po drodze owce, kozy, słoneczna wspinaczka i niezapomniany nocleg na szczycie góry przy drodze, przy knajpie (jeden z niewielu pod namiotem - nie wiem po jąką cho...ę dźwigaliśmy te namioty, jak nocowaliśmy w nich tylko trzy razy w czasie całej wyprawy - no ale były w fajnych miejscach, bo resztę to pensjonaty i hotele, nie ma problema). Elbasan - albańskie miasteczko, gdzie spotkaliśmy miejscowego biskupa, który oprowadził nas po miejscach, gdzie w życiu byśmy nie trafili. Tirana nie zachwyciła, ale warto było zaliczyć, wszak to meta naszej wyprawy.
Ogólnie trzy bałkańskie kraje - i 658 km, suma wzniesień ponad 5 km, temperatura od 26 do 40 stopni, kontuzji brak, gum 7 (w tym 5 Michała), żołądki pełne, wrażeń moc, filmik do powtórki tutaj a więcej zdjęć w galerii.