Ustalając kalendarz wyjazdów rowerowych zamieściłem w planie wyjazd do Żyrardowa, do Muzeum Zachodniego Mazowsza. Żona pyta - gdzie jedziemy - do Żyrardowa - pyta skwaszona. Po wycieczce już miała inną minę, nie skwaszoną. Więc warto było odwiedzić to miejsce.
Na wycieczkę wybrało się równo 30 osób (w tym jeden taki mały kolarz ośmioletni Mateusz - zabraliśmy go bo był z mamą, jak nie wytrwa wróci z mamą pociągiem z Żyrardowa, był do końca, wytrzymał, tylko pogratulować)
Jechaliśmy przez Izdebno, Baranów, Kozłowice do Żyrardowa. W Żyrardowie popas i zwiedzanie Muzeum. Przemiła pani przewodnik opowiedziała nam historię tego miejsce i wprowadziła w zarys dziejów lniarskiego miasta. My już mamy trochę wiedzy, od pani przewodnik, z folderów, a dla tych co chcą się zapoznać lub przypomnieć polecam stronę Zyrardów - Muzeum.
Warto tam zajrzeć.
Następnie przez Korytów, Radziejowice udaliśmy się do Kuklówki. Tam spotkaliśmy się z grupą TCJ Jaktorów na odsłonięciu pomnika - głazu poświęconemu Józefowi Chełmońskiemu.
Tam cykliści z Jaktorowa zaprosili nas na wspólne ognisko.
Nie wszyscy mogli pojechać, robiło się późno, ale większość
pojechała. Zakupiliśmy po drodze kiełbachę i pojechaliśmy pokuszać i pogawędzić o kolejnych wyprawach.
Stuknęło nam po powrocie do Milanówka 65 km, i choć poranna pogoda nie zachwycała, na ognisku, nad stawem zaświeciło nawet słońce, a wtedy kiełbacha smakowała lepiej.
Więcej zdjęć w galerii (wspomnę, że autorstwa Pawła, którego na zdjęciach prawie, że nie ma....
jest, jest na tym pierwszym na górze, to ten w niebieskiej kurtce... w niebieskiej jest trzech... to ten bez brzuszka)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz