Tradycyjnie, jak co roku wyjeżdżamy nad zalew bolimowski. Dzień przed, w sobotę cały dzień lało, co będzie jutro? (zadawałem sobie pytanie) Ale przeszło, co prawda pogoda nie powalała z nóg, jak na wypad nad wodę, ale było w miarę nieźle.
Przekręciliśmy 96 km, chętnych do kąpieli było
niewiele. Julian rzucił się pierwszy, zanim jeszcze 4 osoby a reszta piknikowała na brzegu.
Udział wzięło 25 osób,dla chętnych był do zwiedzenia niemiecki cmentarz wojskowy z I wojny Światowej - Jachimów Mogiły i w drodze powrotnej klasztor w Miedniewicach. I w mierę upływającego czasu pogoda się coraz bardziej klarowała, więc co chwila po drodze lody, lody, lody...
I jak tam kanapka smakowała? A tak Julian netu nie ma...
OdpowiedzUsuńMichał