Nad zalew bolimowski jeździmy co roku. Ma być słońce, woda, relaks a bywa różnie. Z pogodą nie wygrasz. Dzisiaj ciężko było wygrać z wiatrem pi... jak w kieleckim (pozdrawiamy Kielce), ale kąpiel była, Halinka z Dorotką to już norma, dołączyła Grażka, Paweł i Janusz w tradycyjnym stroju pływackim.
Nie zabrakło też amatorów do łódki (wiekowej stynki1 z 1981 roku, jeszcze na chodzie, przechszczonej na klubową łódź STR MILANÓWEK - dzięki dla Michała za jej dostarczenie nad zalew).
Przekręciliśmy 95 kilometrów. Plażowania za dużo nie było, nie dali, ale przynajmniej tam z góry nie lali, i to było pocieszające, a tu na tym łez padole na twarzach pojawiał się uśmiech, nawet Tadzio, który już w Izdebnie chciał rezygnować dostał kopa i z powrotem grzał fest. Mieliśmy jedną nową osobę, Kasię, dała radę nie odpuściła jak poprzednie nowicjuszki. Zapraszamy na kolejne wycieczki.
Zdjęcia w Galerii (na razie moje ale będą z czasem następne)
ps. 3 x S i chwatit.
Sylwia pozdrawiamy, kuruj się, było ok! nóżka do góry
Sławek o tobie też wspominaliśmy, dasz radę!
Staszek już przybył, choć na chwilę, ma się!
Bardzo dziękuję za super niedzielę i życzliwe przyjęcie amatora do grupy :) Przez najbliższe dni będę pracowała nad przywróceniem pośladków do pierwotnego kształtu - na razie są wklęśnięte na kształt siodełka ;) Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki - Kasia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo Sylwia początki Ci się przypomniały:):):)
OdpowiedzUsuńMichał
Jakie początki uśmiecham sie choc to teraz z trudem mi przychodzi a ;) bo ADAM napisał było ok wiec z tego ten uśmiech.
OdpowiedzUsuń