niedziela, 21 sierpnia 2016

Dziki Zachód - Runów City

Dzisiaj jestem w Runowie
i na banjo idąc gram..
Jutro będę w Milanówku City
no a tam najmilszą mam

Kiedym ruszył w czasie suszy
całą nockę padał deszcz.
Taki gorąc był żem zmarzł
na śmierć, Grażanno nie lej łez.

Och Grażanno
O nie płacz bo już dość,
Idę sobie z banjo na kolanie
Ja z południa gość....



 
 I tak oto zamiast jeździć po okolicy wybraliśmy się na Dziki Zachód, a konkretnie nieopodal Teksasu - Runów City. Nim dotarliśmy do granic Teksasu już w Los Nadarzynas przywitali nas kowboje (wprawdzie bez whisky, ale coś mieli w zastępstwie).
Następnie przez prerię, lasy starymi wierzbami płaczące, nawet spokojnie, nie atakowani przez indian (nie wychylił się ani jeden Siuks widząc taką siłę STR - 22 wspaniałych) zdobyliśmy Runów City.

A tam działo się, oj działo.
Billy Rafał puszcza oko,
 Garett Janusz płuuucze złoto,
męża nima bierę wszystkich
 - tych przydrożnych ,
obcych, indian oraz bliskich.


Wpada kowboj do baru i się wydziera: Kto spał z moją żoną? - Spoko uspokaja go barman, nie rób takiego szumu, bo i tak nie masz tylu naboi.

Tadek z Kubą gwoździe kują, nie wiem co kowbojki knują. Chłopy biorą się do żrnięcia - jak skończą? - nie mam pojęcia.

 Po wizycie w siuksów tipi, wszyscy byli już na haju, i jak dzieci te kowbojskie, przybliżali się do raju.

 Jack i Tom piją piwo w salonie, a tu wchodzi kowboj z głową indianina pod pachą. Wręcza ją barmanowi a ten wypłaca mu pieniądze i zwraca się do innych; Nienawidzę indian, spalili mi stodołę, zabili żonę i dzieci i każdy kto przyniesie głowę indianina dostanie tysiąc dolców.
Jack i Tom dopijają swoje piwo i  idą polować na indian. Po chwili  zauważają jednego, Jack rzuca kamieniem i martwy indianin ląduje w wąwozie. Idą zabrać trofeum, Jack wyciąga nóż a Tom krzyczy - Jack spójrz - nie teraz, odpowiada Jack jestem zajęty - myślę, że naprawdę powinieneś to zobaczyć - Dupku nie widzisz, że jestem zajęty, mam tysiąc dolców w ręku - proszę spójrz. Jack patrzy w górę wąwozu a tam stoi 5 tysięcy indian i krzyczy o kur... będziemy milionerami.

No ale na ostudzenie była gorąca kawa i powrót do rzeczywistości, a że kawa nie za bardzo ostudziła,
zwłaszcza, że była gorąca, obudziły nas dopiero niebiosa, ulewa wystudziła kowbojskie podboje.
Hough.
Ale najlepiej wstąpić do galerii zdjęć, robi się, niebawem będzie.

Była noc nad Rio Bravo, wszyscy już poszli spać, ale jeden Collorado wziął komputer i zaczął w zdjęcia grać.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz