No i stało się, kolejne "Kuchenne Rewolucje" i nie według Magdy Gessler a wg Haliny Siemiątkowskiej, która zapoczątkowała cykl "kuchennych rewolucji na rowerze" (lubi pojeść kobita) - i tak kilka razy w roku jeździmy po knajpach. Tym razem trafiło na Białą Chatkę w Rembertowie (tym mniej znanym).
A co tam zabytki, perły architektury, muzea, itp. przez żołądek do serca, przez rower do żołądka, tak dobiliśmy do fajnego zakątka. Kelnereczki, uwijały się żwawo, przemiłe, choć mózg się lasował przy zamówieniu - z cukrem, bez, rozpuszczalna, parzona, sałatka taka czy taka czy bukiet, karpik, sandacz, sznycel- jakoś poszło, pojedliśmy - smakowało.
Trasa ok 65 km, różna, trochę asfalciku, trochę lasu, nad stawami, wśród sadów, wśród pól rzepakowych, trochę po piachu, trochę po gładkim, pogoda taka sobie, a toż to maj - ot tak różnorodnie, różna droga, różne żarcie, różne wspomnienia, ale jedna grupa STR - różna, ale zwarta, gotowa i przebojowa, co tam Magda Gessler, ją też przebijemy, jak się dobrze nażremy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz