Powrót do czasów komuny, nie ma co żałować, ale to tak na marginesie - Nie dotyczy KC PZPR i STR.
Tym razem się udało, mknęliśmy jak burza, mimo, że pod wiatr (mknął to raczej Raszyn - my bardziej jak te stare SHL-ki, Junaki, Komary, Syrenki i Żuki - o to jest Żuk, wiem, wiem krzyknęła moja żona przed jednym z pojazdów - i to był Żuk w całym swoim oryginale, nie wiedziałem, że moja żona tak zna się na motoryzacji - szapo,ba)
Ale do rzeczy, raczej do pojazdów, które tam podziwialiśmy. Każdy znalazł coś dla siebie.
Eksponatów mnóstwo, ale za bardzo ściśnięte, mogły być lepiej wyeksponowane, aż oczy się wywracały na co zwrócić uwagę, w każdym razie warto, warto nawet pod wiatr.
A powiało, powiało nie tylko otomoto, ale też czasami słusznie minionymi.
Obok Muzeum knajpa - Posterunek 77, podobno z czasów PRL, i dania z nazwy z minionej epoki; danie przewodniczącego, wiadomo jakiego, pierogi dzielnicowego, pierś z gęsi sąsiada, świeża rąbanka, placki Gomułki - i zgoda nazwa, nazwą ale żeby za Gomułki tyle mięsa nawsadzać w placki, to chyba nie ta epoka. W każdym razie nakarmili do syta, a nawet więcej, do całkowitego wypró....
No dobra, dalej też było ciekawie. W Bolimowie na skwerku kawa i lody, w Kaskach - Dożynki, tam zabawiliśmy chwilę, chwilę z "palinką" (dla wtajemniczonych) i dalej już z wiatrem śmigaliśmy jak ten samolot co stał przed posterunkiem. Wyszła okrągła stówka, razy 20 bo tyle nas było daje 2000 km, a tak podawało się dane z minionej epoki - zrobiliśmy 200% normy.
Zapraszam do galerii zdjęć, nie czarno białych, nie z Zenita czy Zorki - full wypas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz