Chyba polubiliśmy ten rajd, już po raz kolejny i to w pokaźnym składzie, a i pogoda dopisała. Trasa
w tradycyjnej formule, od punktu do punktu poszła gładko, choć wystartowaliśmy w ostatniej, 13 grupie na metę przybyliśmy jako druga. Ale wprowadzono też nowość, miedzy tradycyjnymi punktami na trasie trzeba było odnaleźć trzy niezależne punkty wg wskazań nośnika GPS. Na tę nową formę zdecydowała się od nas szóstka śmiałków, starali się mocno, ale mocno okazało się nieco za mało. Na metę dotarli i to chyba odpowiednie słowo, dotarli. A wskaźniki GPS wskazywały różnie, jeden w tę, drugi w tamtą stronę. W przyszłości tak ma wyglądać mszczonowski rajd na orientację, to była próba, ale metodą prób i błędów trzeba nad tym jeszcze mocno popracować. Ogólnie trasa ok. (przez Osuchów, gdzie poznałem swoją żonę), wśród sadów, zieleni i lasów.
Obrazek Chełmońskiego skleił się w całość. Owczarek - to obraz szczerego stosunku autora do ludu i wiejskiego życia, do cyklistów chyba nie miał tyle podejścia, przecież nie będzie ich ganiał po polach i łąkach. I tu bosonogi chłopiec, ubrany w siermiężną kapotę, bez roweru, grający na skrzypcach, zamiast pedałując po łąkach. Towarzyszy mu wiejski burek i stado owiec, jak z nami Julian i stado czerwonych cyklistów. Zamknięciem przestrzennego krajobrazu jest rysujące się w oddali pasmo lasu, nam ten las był mniej odległy. Uroda dzieła przywołuje na myśl nowelę Heńka S. - Janko Muzykant. I niech Janek ciągnie tym smyczkiem po dziś dzień, niech malują go wybitni artyści, na obrazach przyszłości, mam nadzieję będą rowerzyści.
I tak na zakończenie. Zakończenie nad stawami Św. Anny, z ogniskiem, kiełbaskami i nagrodami. Tym razem mieliśmy mniej szczęścia. Tylko Basia i Tadeusz odebrali dary.
Więcej zdjęć w zakładce Galeria 2, może nie pędzla Józka Ch. a palca Beaty czy Basi, nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz