Roztoczańskiej majówce przewodniczył Michał, zwany u nas Raszyn, a chłopak z Roztocza. To on
objechał wszystkie wcześniej wskazane miejsca i prowadził nas na trasie. Zaprowadził też do swojego rodzinnego domu w Długim Kącie, gdzie jego rodzina przygotowała dla nas roztoczańską biesiadę, ba, roztoczańskie wesele.
Ale po kolei. Naszą bazą był ośrodek wypoczynkowy Jeżyk w Krasnobrodzie. Stąd ruszaliśmy na podbój Roztocza. Na początek Rezerwat Święty Roch z kaplicą w Krasnobrodzkim Parku Krajobrazowym.
Drugiego dnia "Perła Renesansu" czyli Zamość. Przepiękne miasto zwiedzaliśmy z przewodniczką, panią Joanną, a pagórkowata droga do miasta arkad dała nieźle w kość wielu rowerzystom.
Kolejny dzień bliżej natury ...wśród tych pól rzepakowych... Rezerwat Przyrody Źródła Tanwi z szumami i wodospadem (może to Niagara nie była, ot taki roztoczański wodospadzik), dalej kamieniołom i Rezerwat Czartowe Pole z rzeką Sopot, już w deszczu a na koniec wspomniane stoły zastawione po brzegi - Roztoczańska uczta.
Kolejny dzień to znowu trochę historii. Skansen Zagroda Guciów, w której oprócz dawnych wiejskich czasów, wspomnienie PRL-u i dodatki z kosmosu, czyli raj meteorytów. Następnie Zwierzyniec i wizyta w Starym Browarze, kościół na wodzie, stawy Echo i misterne, ludowe ule oraz bajeczne domki przy Roztoczańskim Muzeum.
I wszystko co wokół to roztoczańskie. Na koniec Roztoczańska Majówka w Krasnobrodzie. Na ludową nutę poskakaliśmy co nie co, krasnobrodzki zespół Wójtowianie dał czadu, my nie mniejszego. W drodze do domu odwiedziliśmy świerszcza ze Strzebrzeszyna, i można by tu książkę napisać, skracałem tekst kilka razy, bo toż to nie książka i tak wyszło.
Szczególne podziękowania dla naszego Brytana (Raszyna) i całej rodziny Brytanów. Będziemy długo wspominać ten wyjazd. Może jeszcze tam wrócimy, rabarbar już rośnie, przyjdzie czas na zbiory...
A Galeria zdjęć ? Będzie, ale później... już jest - Galeria2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz