Pięknie odrestaurowany klasycystyczny pałac w Małej Wsi pod Grójcem.Wybudowany przez
Bazylego Wielickiego, wojewodę rawskiego, a pierwsi właściciele zamieszkali tam w 1786 roku. Obecnie hotel, restauracja, muzeum i park dostępne dla zwiedzających z przewodnikiem. W muzeum między innymi najwyższej klasy polichromie, freski pompejskie, meble z epoki a w parku, akurat kwitnie ok 3 tys krzewów róż.
Przewodnik zamówiony na godz. 13,00
Start pod MCK 30 czerwca (niedziela) godz.9,00
Trasa; Milanówek - Grodzisk - Zapole - Żabia Wola - Ojrzanów - Jeżewice - Suchostruga - Bystrzanów - Załęże Duże - Jeziórka - Sadków Duchowny - Belsk Duży - Mała Wieś
Powrót: Belsk Duży - Odrzywołek - Załącze - Kocerany - Świętochów - Suchodół - Żelechów - Siestrzeń - Książenice - Owczarnia - Milanówek.
Dystans ok. 90 km
wtorek, 25 czerwca 2019
poniedziałek, 24 czerwca 2019
Ogólnopolski Rajd Słupa Konińskiego po raz drugi
Po raz drugi uczestniczyliśmy w Ogólnopolskim Rajdzie Słupa Konińskiego.
Tradycyjnie główny start odbył się pod Słupem Konińskim , najstarszym znakiem drogowym w Europie poza granicami dawnego imperium rzymskiego. Prawdopodobnie z XII wieku. Inskrypcja łacińska na słupie z 1151 roku w tłumaczeniu brzmi;
"Roku od wcielenia Pana naszego 1151
pokazuje ta wskazówka prawości drogi,
że tu jest środek (drogi) do Kalisza z Kruszwicy.
Kazał ją tutaj ustawić Piotr, komes pałacowy,
i w ten sposób roztropnie przepołowił podróż.
Aby raczył o nim pamiętać każdy podróżnik, kołacząc modlitwą do łaskawego Boga."
Bazą był internat szkolny w Żychlinie gdzie bawiliśmy od piątku do niedzieli 21-23 czerwca.
Sobotnia trasa rowerowa wyniosła prawie 80 km. Głównym punktem była dziura w ziemi, czyli odkrywkowa kopalnia w Kleczewie.
Ponadto odwiedziliśmy miejsca pamięci z okresu II wojny, bazylikę w Licheniu. Była też przerwa na kąpiel w Ślesinie, grochówka i zlot motocykli.
Dziękujemy Rowerowej Rodzinie Ciklo za zaproszenie.
Zlot bardzo udany, no może nie wszyscy będą wspominać w samych superlatywach. Mieliśmy dwóch pechowców, najpierw upadek zaliczył Andrzej a tuż przed metą Ludwik, obaj prócz innych ciekawych miejsc zwiedzili jeszcze szpital w Koninie i dostali na łokcie po parę szwów w prezencie.
Na zakończenie jednak szczęście nam sprzyjało. Zgarnęliśmy puchar dla najliczniejszej grupy, w konkursie krajoznawczym dwa puchary; Baeta i Marek, Zbyszek statuetkę konińskiego słupa oraz wyróżnienie w konkursie foto (za zdjęcie z koncertu wschodzącej gwiazdy z dwiema spadającymi.
Po raz pierwszy na Zlot udaliśmy się busem (ciężko było upchać rowery w przyczepie , a jakoś się udało). Dzięki temu mogliśmy jeszcze w niedzielę zabawić w Koninie. Starówka, bulwary nad Wartą, pokazy jeździeckie z okazji Dni Konina i karuzela, ba śmigło na które zdecydowały się tylko najodważniejsze w naszej ekipie; Ala i Lidka.
Zapraszam do Galeri 2 na sporą dawkę zdjęć
Tradycyjnie główny start odbył się pod Słupem Konińskim , najstarszym znakiem drogowym w Europie poza granicami dawnego imperium rzymskiego. Prawdopodobnie z XII wieku. Inskrypcja łacińska na słupie z 1151 roku w tłumaczeniu brzmi;
"Roku od wcielenia Pana naszego 1151
pokazuje ta wskazówka prawości drogi,
że tu jest środek (drogi) do Kalisza z Kruszwicy.
Kazał ją tutaj ustawić Piotr, komes pałacowy,
i w ten sposób roztropnie przepołowił podróż.
Aby raczył o nim pamiętać każdy podróżnik, kołacząc modlitwą do łaskawego Boga."
Bazą był internat szkolny w Żychlinie gdzie bawiliśmy od piątku do niedzieli 21-23 czerwca.
Sobotnia trasa rowerowa wyniosła prawie 80 km. Głównym punktem była dziura w ziemi, czyli odkrywkowa kopalnia w Kleczewie.
Ponadto odwiedziliśmy miejsca pamięci z okresu II wojny, bazylikę w Licheniu. Była też przerwa na kąpiel w Ślesinie, grochówka i zlot motocykli.
Dziękujemy Rowerowej Rodzinie Ciklo za zaproszenie.
Zlot bardzo udany, no może nie wszyscy będą wspominać w samych superlatywach. Mieliśmy dwóch pechowców, najpierw upadek zaliczył Andrzej a tuż przed metą Ludwik, obaj prócz innych ciekawych miejsc zwiedzili jeszcze szpital w Koninie i dostali na łokcie po parę szwów w prezencie.
Na zakończenie jednak szczęście nam sprzyjało. Zgarnęliśmy puchar dla najliczniejszej grupy, w konkursie krajoznawczym dwa puchary; Baeta i Marek, Zbyszek statuetkę konińskiego słupa oraz wyróżnienie w konkursie foto (za zdjęcie z koncertu wschodzącej gwiazdy z dwiema spadającymi.
Po raz pierwszy na Zlot udaliśmy się busem (ciężko było upchać rowery w przyczepie , a jakoś się udało). Dzięki temu mogliśmy jeszcze w niedzielę zabawić w Koninie. Starówka, bulwary nad Wartą, pokazy jeździeckie z okazji Dni Konina i karuzela, ba śmigło na które zdecydowały się tylko najodważniejsze w naszej ekipie; Ala i Lidka.
Zapraszam do Galeri 2 na sporą dawkę zdjęć
wtorek, 18 czerwca 2019
program na Koniński Słup
w piątek 21 czerwca.
Zbiórka pod MCK
Milanówek godz. 10,00
Nie od razu docieramy do bazy w Żychlinie, pogoda sprzyja, jedziemy więc nad Jezioro Gosławskie koło Konina
(zabrać kąpielówki, tam trochę zabawimy, wstąpimy na obiad a po drodze może i coś zwiedzimy)
Program Rajdu Słupa Konińskiego
21,07 (piątek)- od 16,00 przyjmowanie uczestników
19,00 - kolacja
19,30 - uroczyste otwarcie zlotu i atrakcje na parkiecie
22.07 (sobota) - 7,30 - śniadanie
8,30 - wyjazd na trasę ok.70km
18,00 - obiadokolacja, potem konkursy
20,00 - dyskoteka
23.07 (niedziela) - 8,00 - śniadanie
9,00 - zakończenie zlotu
10,30 wyjazd na pokazy końskie, kowbojskie z okazji dnia Konina
ok. 14,00 wyjazd busem do domu
W środę 19 czerwca dla chętnych Nocna Brwinowska Masa Krytyczna, szczegół dwa posty niżej.
poniedziałek, 17 czerwca 2019
Nad Wisłą pod Czosnowem
Plan był następujący przez Puszczę nad Wisłę, i został wykonany. Wprawdzie niektórzy spodziewali się puszczy bardziej drastycznej, więcej piachu, korzeni i ekstremalnych dróg, upału i chmary komarów. A puszcza przywitała nas łagodnie, ciepełko było, ale bez żaru, komary też były, ale w miarę nażarte, a drogi, prawie jak stół, może z wyjątkiem bruku przed Palmirami.
A Wisła, plaża w Łomnej koło Czosnowa przepiękna, tylko rzeka nie za bardzo, no rower to można umyć, ale nic więcej. Nawet na kawkę nie bardzo pozwoliła, z odmętów fal, wyszedł wyraźny przekaz, skoro woda wam się nie podoba, to zrywka, zapłonęła butla gazowa i po pikniku.
Ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu przyzwoitego kąpieliska.
I się znalazło (wiem z opowiadań, że woda wspaniała, tak z opowiadań bo nogi jakoś nie zamoczyłem, ale wierzę swoim współtowarzyszom podróży).
Ogólnie trasa bardzo krajobrazowa, tu kwiaty, tu puszcza, w środku asfalcik malina (w drodze powrotnej przez Wiersze). Ale na dojazd też nie można narzekać. Zatrzymaliśmy się w Palmirach przy cmentarzu, zwiedziliśmy Muzeum. Końcówka przez Roztokę, Leszno bardziej ruchliwą drogą, ale bez przesady. Liczyłem na stówkę, wyszło nieco ponad 90.
W Galerii 2 więcej zdjęć.
A Wisła, plaża w Łomnej koło Czosnowa przepiękna, tylko rzeka nie za bardzo, no rower to można umyć, ale nic więcej. Nawet na kawkę nie bardzo pozwoliła, z odmętów fal, wyszedł wyraźny przekaz, skoro woda wam się nie podoba, to zrywka, zapłonęła butla gazowa i po pikniku.
Ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu przyzwoitego kąpieliska.
I się znalazło (wiem z opowiadań, że woda wspaniała, tak z opowiadań bo nogi jakoś nie zamoczyłem, ale wierzę swoim współtowarzyszom podróży).
Ogólnie trasa bardzo krajobrazowa, tu kwiaty, tu puszcza, w środku asfalcik malina (w drodze powrotnej przez Wiersze). Ale na dojazd też nie można narzekać. Zatrzymaliśmy się w Palmirach przy cmentarzu, zwiedziliśmy Muzeum. Końcówka przez Roztokę, Leszno bardziej ruchliwą drogą, ale bez przesady. Liczyłem na stówkę, wyszło nieco ponad 90.
W Galerii 2 więcej zdjęć.
Brwinowska nocna masa krytyczna
19 czerwca (środa) Nocna Masa Krytyczna w Brwinowie (sympatyczna impreza była w zeszłym roku, a teraz gdy się dowiedzieliśmy, że będzie powtórka, są chętni żeby pojechać)
Start na rynku w Brwinowie godz.21,00.
Dla chętnych wybierających się z Milanówka start pod MCK godz.20,30.
Dystans na masie 10,5 km, zakończenie nad wodą, tam gdzie w zeszłym roku, tym razem kiełbaski na ognisko trzeba zabrać ze sobą. Pamiętajcie o oświetleniu.
Start na rynku w Brwinowie godz.21,00.
Dla chętnych wybierających się z Milanówka start pod MCK godz.20,30.
Dystans na masie 10,5 km, zakończenie nad wodą, tam gdzie w zeszłym roku, tym razem kiełbaski na ognisko trzeba zabrać ze sobą. Pamiętajcie o oświetleniu.
wtorek, 11 czerwca 2019
Przez Puszczę nad Wisłę
16 czerwca (niedziela) planowana wycieczka przez Puszczę Kampinoską nad Wisłę ( w okolicach Czosnowa - plaża Łomna)
Start pod MCK Milanówek godz. 9,00
Trasa: Milanówek - Milęcin - Płochocin - Koprki - Borzęcin Duży - Truskaw - Palmiry - Łomna (plaża nad Wisłą - piknik)
powrót; Czosnów - Cybulice - Sowia Wola - Roztoka - Juliek - Błonie - Milanówek.
Dystans ok. 95 km (trasa zwłaszcza do miejsca docelowego terenowa)
Start pod MCK Milanówek godz. 9,00
Trasa: Milanówek - Milęcin - Płochocin - Koprki - Borzęcin Duży - Truskaw - Palmiry - Łomna (plaża nad Wisłą - piknik)
powrót; Czosnów - Cybulice - Sowia Wola - Roztoka - Juliek - Błonie - Milanówek.
Dystans ok. 95 km (trasa zwłaszcza do miejsca docelowego terenowa)
jak było w Skarżysku
XX Jubileuszowy Rajd Skarżyski STC za nami. Chociaż niezbyt licznie, ale jednak i tym razem reprezentanci STR stawili się na starcie w składzie 1 + 8. Byli to: Zosia K., Leszek (wodzirej imprezy), Marian, Andrzej, Mietek, Ludwik, Michał R, Konrad z Końskich, którego samozwańczo i według mnie zasłużenie uważam za STR-owca na wysuniętej placówce.
(zgadzam się, koszulka już dla niego zamówiona, lada dzień wysyłam - Adam)
Część uczestników pojawiła się w Skarżysku już w piątek zaliczając po drodze w Radomiu muzeum rowerów...
Start jak zwykle miał miejsce przy hali sportowej, a metę zlokalizowano nad zalewem w ośrodku Rejów. Bez Michała B. i Dominika trasy MTB były poza naszym zasięgiem. My wybraliśmy szosowe 60 i 90 km. Liczniejsza grupa "60" z wodzirejem Leszkiem na czele i miejscowym przewodnikiem zwiedzała okolicę. Z tego co wiem od Ludwika między innymi Wąchock. Grupa "60" straszyła odszczepieńców na "90", że jadąc dalej i dłużej zmokną. Okazało się, że grupka "90" przejechała suchym kołem, a "60" zmoczyło. Więcej o trasie "60" nie powiem, bo z Michałem R. i Zosią K. byłem w grupie odszczepieńców. Zosi na starcie ja i Michał R nie widzieliśmy. Wystartowała sama nieco wcześniej przed oficjalnym rozpoczęciem rajdu i nie wiedziała nawet, że ktoś jeszcze na "90" się zdecyduje. Jechaliśmy sobie tą "90" praktycznie we dwójkę. Na trasie było oczywiście kilka bardziej nachylonych (11 - 13%) podjazdów na szczęście niezbyt długich i kilka łagodnych (4 - 7%), ale długich. Całkowite wzniesienie terenu miało ok. 900 m. Upał łagodził przyjemny wiaterek. Widoki i piękne okoliczności przyrody cieszyły oczy. Zastanawialiśmy się czy dogonimy Zosię i faktycznie spotkaliśmy ją w Bodzentynie.
Z opowieści Zosi wynika, że trochę pomyliła drogę i praktycznie realizowała trasę szosową i MTB jednocześnie. Walczyła z powalonymi pniami drzew i komarami, ale ostatecznie dała radę i od Bodzentyna wspólnie dotarliśmy do mety rajdu.
W mojej ocenie w jubileuszowym XX rajdzie brało udział ok. 400 - 450 osób. Ilość uczestników chyba przerosła oczekiwania organizatorów. Czy w programie rajdu było coś specjalnego, co by podkreślało okrągłą rocznicę imprezy niech oceni każdy z uczestników, jednak według mnie nie to było najważniejsze. Organizatorom imprezy należą się podziękowania za to, że praktycznie każdy kto chciał mógł w niej wziąć udział, spotkać się z innymi lubiącymi spędzać aktywnie czas na rowerze i wybrać trasę odpowiadającą jego możliwością.
Dziękuję STR-owcom za wspólny udział w rajdzie, a w szczególności Michałowi R., który zabrał mnie w ostatniej chwili swoim samochodem do Skarżyska (moje auto niespodziewanie rano w sobotę odmówiło współpracy) i potem cierpliwie towarzyszył mi na "90"- tce.
Marek
W Galerii 2 zlepek zdjęć
(Fajnie, że byliście, że był STR - było wiele klubów, również zapomniany w Polsce WTC jak widać na zdjęciach, ale to nie moja bajka - Adam)
(zgadzam się, koszulka już dla niego zamówiona, lada dzień wysyłam - Adam)
Część uczestników pojawiła się w Skarżysku już w piątek zaliczając po drodze w Radomiu muzeum rowerów...
Start jak zwykle miał miejsce przy hali sportowej, a metę zlokalizowano nad zalewem w ośrodku Rejów. Bez Michała B. i Dominika trasy MTB były poza naszym zasięgiem. My wybraliśmy szosowe 60 i 90 km. Liczniejsza grupa "60" z wodzirejem Leszkiem na czele i miejscowym przewodnikiem zwiedzała okolicę. Z tego co wiem od Ludwika między innymi Wąchock. Grupa "60" straszyła odszczepieńców na "90", że jadąc dalej i dłużej zmokną. Okazało się, że grupka "90" przejechała suchym kołem, a "60" zmoczyło. Więcej o trasie "60" nie powiem, bo z Michałem R. i Zosią K. byłem w grupie odszczepieńców. Zosi na starcie ja i Michał R nie widzieliśmy. Wystartowała sama nieco wcześniej przed oficjalnym rozpoczęciem rajdu i nie wiedziała nawet, że ktoś jeszcze na "90" się zdecyduje. Jechaliśmy sobie tą "90" praktycznie we dwójkę. Na trasie było oczywiście kilka bardziej nachylonych (11 - 13%) podjazdów na szczęście niezbyt długich i kilka łagodnych (4 - 7%), ale długich. Całkowite wzniesienie terenu miało ok. 900 m. Upał łagodził przyjemny wiaterek. Widoki i piękne okoliczności przyrody cieszyły oczy. Zastanawialiśmy się czy dogonimy Zosię i faktycznie spotkaliśmy ją w Bodzentynie.
W mojej ocenie w jubileuszowym XX rajdzie brało udział ok. 400 - 450 osób. Ilość uczestników chyba przerosła oczekiwania organizatorów. Czy w programie rajdu było coś specjalnego, co by podkreślało okrągłą rocznicę imprezy niech oceni każdy z uczestników, jednak według mnie nie to było najważniejsze. Organizatorom imprezy należą się podziękowania za to, że praktycznie każdy kto chciał mógł w niej wziąć udział, spotkać się z innymi lubiącymi spędzać aktywnie czas na rowerze i wybrać trasę odpowiadającą jego możliwością.
Dziękuję STR-owcom za wspólny udział w rajdzie, a w szczególności Michałowi R., który zabrał mnie w ostatniej chwili swoim samochodem do Skarżyska (moje auto niespodziewanie rano w sobotę odmówiło współpracy) i potem cierpliwie towarzyszył mi na "90"- tce.
Marek
W Galerii 2 zlepek zdjęć
(Fajnie, że byliście, że był STR - było wiele klubów, również zapomniany w Polsce WTC jak widać na zdjęciach, ale to nie moja bajka - Adam)
piątek, 7 czerwca 2019
Zaproszenie
12.06.2019 | Środa godzina 16.30
SCENA NA SMOLNEJ 9
Akademia Krajoznawców Uniwersytet III Wieku
„Iran – góry i ludzie”, prelekcja i prezentacja multimedialna:
Justyna i Sławomir Jabs (podróżnicy i krajoznawcy)
wstęp wolny
wtorek, 4 czerwca 2019
Informacje - Rajd Świętokrzyski
Dla osób wybierających się Na XX Rajd Swiętokrzyski w Skarżysku Kamiennej w dniu imprezy podaję plan na sobotę - tutaj.
Do Skarżyska wybiera się również mała grupka w piątek 7 czerwca z dwoma noclegami (z piątku na sobotę, i po rajdzie z soboty na niedzielę - na mecie Rajdu w Rejowie- są jeszcze dwa wolne miejsca, chętnych proszę o kontakt) - wracają 9 czerwca.
Powodzenia.podaję plan na sobotę
Do Skarżyska wybiera się również mała grupka w piątek 7 czerwca z dwoma noclegami (z piątku na sobotę, i po rajdzie z soboty na niedzielę - na mecie Rajdu w Rejowie- są jeszcze dwa wolne miejsca, chętnych proszę o kontakt) - wracają 9 czerwca.
Powodzenia.podaję plan na sobotę
poniedziałek, 3 czerwca 2019
Nad Liwcem
W ostatniej chwili nieco plany niedzielnej wycieczki się pozmieniały, ale trasa była taka, jak miała być. Trochę pociągiem, trochę rowerem, trochę po piachu, nie przewidzieliśmy tylko koni, ale konie też były, i tak dziwnie patrzyły się na nasze stalowe rumaki.
Tuż za Tłuszczem trafiliśmy na przygotowania do walki polsko - szwedzkiej. W Chrzesnym pod Tłuszczem oddział polskiej husarii już dosiadał koni, szwedzi jeszcze biesiadowali, a tu na plac boju rozpędem wjechał STR. Wśród męskich patriotów zawrzało, dostali skrzydeł, niestety część naszej ekipy, tzn lekkomyślne białogłowy poszły za szwedami. Czy brać ich na kolejne wyprawy?. Tu Bóg, honor i Ojczyzna, a one tak frywolne, szwedzki stół to możemy zrobić i w Milanówku, ale na wyprawie wojennej, dziewczyny opamiętajcie się!
Ale nie czekaliśmy końca wojny, ruszyliśmy nad Liwiec. Tam w ramach szwedzkiego Potopu Janusz rzucił się do Liwca, ale winy za bezmyślne nasze białogłowy odkupiła Justyna, zmyła skazę tych nierozgarniętych.
Mogliśmy spokojnie kontynuować dalszą część trasy. Wstąpiliśmy do Loretto, sanktuarium nad Liwcem, następnie do Pierogowej Szopy na polskie pierożki, nie szwedzkie klopsiki. I zamiast do Muzeum Gwizdka ( niewypaliło, zawiodły szwedzkie armaty) odwiedziliśmy Muzeum Flisactwa i nie tylko. W Kamieńczyku polski hydraulik, zachwycał. Opowieści o flisackich spływach do Gdańska od Liwca przez Bug i Wisłę, wokół zbiory nie tylko flisackie, z minionej epoki, polskie eksponaty, nie szwedzkie.
I żeby nie było, nie mam nic do Szwecji, byłem tam kilkakrotnie, piękny kraj, jest co zwiedzać, czym się zachwycać, a nad Liwcem - po prostu Bajka, no może trochę niektórym piach dał się we znaki, ale to było w planach. Wrażeń było sporo, o wszystkich nie wspomniałem, byliśmy jeszcze w ulu, takim pszczelarskim Muzeum w Tłuszczu, też przypadkowo, ale słodko.
więcej zdjęć w Galerii 2.
Tuż za Tłuszczem trafiliśmy na przygotowania do walki polsko - szwedzkiej. W Chrzesnym pod Tłuszczem oddział polskiej husarii już dosiadał koni, szwedzi jeszcze biesiadowali, a tu na plac boju rozpędem wjechał STR. Wśród męskich patriotów zawrzało, dostali skrzydeł, niestety część naszej ekipy, tzn lekkomyślne białogłowy poszły za szwedami. Czy brać ich na kolejne wyprawy?. Tu Bóg, honor i Ojczyzna, a one tak frywolne, szwedzki stół to możemy zrobić i w Milanówku, ale na wyprawie wojennej, dziewczyny opamiętajcie się!
Ale nie czekaliśmy końca wojny, ruszyliśmy nad Liwiec. Tam w ramach szwedzkiego Potopu Janusz rzucił się do Liwca, ale winy za bezmyślne nasze białogłowy odkupiła Justyna, zmyła skazę tych nierozgarniętych.
Mogliśmy spokojnie kontynuować dalszą część trasy. Wstąpiliśmy do Loretto, sanktuarium nad Liwcem, następnie do Pierogowej Szopy na polskie pierożki, nie szwedzkie klopsiki. I zamiast do Muzeum Gwizdka ( niewypaliło, zawiodły szwedzkie armaty) odwiedziliśmy Muzeum Flisactwa i nie tylko. W Kamieńczyku polski hydraulik, zachwycał. Opowieści o flisackich spływach do Gdańska od Liwca przez Bug i Wisłę, wokół zbiory nie tylko flisackie, z minionej epoki, polskie eksponaty, nie szwedzkie.
I żeby nie było, nie mam nic do Szwecji, byłem tam kilkakrotnie, piękny kraj, jest co zwiedzać, czym się zachwycać, a nad Liwcem - po prostu Bajka, no może trochę niektórym piach dał się we znaki, ale to było w planach. Wrażeń było sporo, o wszystkich nie wspomniałem, byliśmy jeszcze w ulu, takim pszczelarskim Muzeum w Tłuszczu, też przypadkowo, ale słodko.
więcej zdjęć w Galerii 2.
Subskrybuj:
Posty (Atom)