Gołaszewo pod Włocławkiem już dobrze poznaliśmy, a to urodziny Cyklisty, a to Setka Kujawska (niektórzy z nas już po raz czwarty).
Główna grupa wyruszyła w piątek pociągiem do Kutna i dalej rowerami - nakręcono ok. 60 km, dołączyło dwóch co kręcili od domu (oni w Kutnie już byli po setce) a leniwce samochodami.
W sobotę na głównej imprezie do wyboru były dwa dystanse 50 i 100 km i wystawiliśmy dwie drużyny; mniejszą na setkę, większą na pięćdziesiątkę. Tarasy piękne widokowo, jeziorka, przerwa na kąpiel, byli i tacy co jeszcze dodatkowo nad Wisłę popedałowali.
Taneczne wieczorki niezapomniane, ciężko było skończyć, bo Paweł tak dawał muzycznie, że nikt nie pamiętał, że jest po rowerze i w tany.
Mieliśmy też swój mini występ z ostatnią piosenką "Jechał sobie rowerzysta...", a że nie było akordeonisty zastąpiliśmy go na biegu perkusistą z oryginalnym bębnem.
W niedzielę rano po kujawskim żurku, odebraliśmy medale, statuetki drużynowe, certyfikaty, nagrody i czas było kończyć. Dla tych co na kołach znowu pękła setka, do Sochaczewa 102 km.
A rekordzistą został Andrzej - na kołach do Gołaszewa ok.140, w Gołaszewie setkę i powrót do domu na kołach ponownie ok. 140.
A w galerii 2 jak zwykle komplet zdjęć.
Jak to, to w niedzielę nigdzie nie jedziemy? Ze Sławkiem też nie? To którą nogą mam wstać w niedzielę z łożka? Agnieszka G
OdpowiedzUsuńjedna niedziela co jakiś czas wolna nie zaszkodzi, możesz spać do woli, zapraszam za tydzień
Usuń