A zaczęło się od tenisa. Pod MCK gdzie startujemy są korty, które dzień wcześniej obchodziły 110 rocznicę powstania, stąd i nowy mural w Milanówku i historyczna wystawa, ale to tylko tak na dobry początek. Wycieczka wodna, bo Sławka, ciągnie go do każdej wody (może wanny w domu nie ma) i ciągnie i nas. I choć u nas wytrawnych pływaków niewiele (no, wytrawni też są, a zwłaszcza wytrawne, ta ładniejsza część). A przy tej pogodzie ponad 30 stopni dobrze było d.. zamoczyć.
Wstąpiliśmy nad zalew Żyrardowski, potem nad jakąś gliniankę pod Jeruzalem a punktem kulminacyjnym była rzeka Rawka. I choć początkowo miejsce, które wybraliśmy, pod mostem, nie powalało, po oswojeniu okazało się rewelacyjne. I czas na kawę, i pluskanie, i Beata mogła sobie popstrykać swoje ważki... a i trasa nowa, i też przyjemna i nawet nie wiem ile kilometrów nakręciliśmy, leniwce pewnie 70 parę (ci co wrócili z Rawki pociągiem) lwia część ponad setkę, ale i tak prawie wszyscy spotkaliśmy się na koniec w Milanówku, w ustronnym miejscu, poświętować... zakończenie wycieczki.
i tradycyjnie zapraszam do Galerii 2 na dalszą część opowieści...
Post poniżej, przeczytaj i przemyśl, może warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz