Relacja trochę z opóźnieniem (wybaczcie byłem na urlopie, też rowerowym, opiszę niebawem).
Ale STR nie próżnował, Krzysiek przejął dowodzenie, i wywiązał się znakomicie. Dobrze że się nie zawiązał bo pierwsza wycieczka była, ze sznurem. 3 sierpnia.
Miałeś, chamie, złoty róg. Miałeś, chamie, czapkę z piór. Czapkę wicher niesie. Róg hula po lesie. Ostał ci się ino sznur. Ostał ci się ino sznur. I
Nie, nie była to wycieczka śladami Wyspiańskiego, ale ze sznurem wokół okolicznych glinianek. Zabawę mieli mokrą, a i tradycyjne nagrody wykonane własnoręcznie przez Krzyśka to istna Cepelia.
W kolejną niedzielę, już w mniejszym gronie też pokręcili. Zaliczyli odpust w Radziejowicach. A że mnie tam nie było, znam co nieco, ze słyszenia, więc proszę uczestników o parę swoich zdań w komentarzach. A w Galerii 2 zdjęcia z tych wycieczek powiedzą więcej.
Radziejowice;
Droga do Radziejowic wiodła między innymi przez Ojrzanów gdzie trwały przygotowania do Maratonu. Rzuciłyśmy okiem na trwające przygotowania do startu. Przy bramie organizator zapraszał nas abyśmy wzięli udział ale, my wierni ustalonej trasie mknęliśmy dalej. Na salonach pałacu w Radziejowicach zjedliśmy małą przekąskę aby po niej zwiedzić teren parku przy pałacu. W cieniu pięknego parku rowery wypoczęły😂 . Ruszyliśmy w drogę powrotną na której impreza plenerowa organizowana przez władze gminy Radziejowice zatrzymała nas. Muzyka z różnych stron kraju umiała nam konsumpcję bigosu , waty cukrowej. I choć tym razem nie było losowania przenieśliśmy gadżety rozdawane przez organizatorów. Na koniec pobytu Krzysztof tańczył na szczudłach , oczywiście pobił rekord czasowy. Z trudem zabrali mu te szczudła. Wycieczka bardzo udana.
Marzena
Cytatu z Wyspiańskiego proszę żle nie zrozumieć (miałeś chamie złoty róg) nie dotyczy organizatorów, tak mi się skojarzył z liną nad wodą, a że w dobie zarazy nie bardzo jest co zwiedzać ostał nam się ino sznur, ale zabawny. I żałuję że z wami nie byłem, choć wodniakiem to ja nie jestem.
OdpowiedzUsuńAdam
Droga do Radziejowic wiodła między innymi przez Ojrzanow gdzie trwały przygotowania do Maratonu. Rzuciłsmy okiem na trwające przygotowania do startu. Przy bramie organizator zapraszał nas abyśmy wzięli udział ale, my wierni ustalonej trasie mknęlismy dalej. Na salonach pałacu w Radziejowicach zjedliśm małą przekąskę aby po niej zwiedzić teren parku przy palacu. W cieniu pięknego parku rowery wypoczeĺy😂 . Ruszyliśmy w drogę powrotną na której impreza plenerowa organizowana przez władze gminy Radziejowice zatrzymała nas. Muzyka z różnych stron kraju umiała nam konsumpcję bigosu , waty cukrowej. I choć tym razem nie było losowania przenieśliśmy gadżety rozdawane przez organizatorów. Na koniec pobytu Krzysztof tańczył na szczudłach , oczywiście pobił rekord czasowy. Z trudem zabrali mu te szczudla. Wycieczka berdzo udana.
OdpowiedzUsuń