wtorek, 8 czerwca 2021

Zalew Sulejowski - czerwcówka


 A może byśmy tak najmilszy wpadli na dzień do Tomaszowa, może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa wrześniowa... 

 A u nas Tomaszów był w czerwcu, też wpadliśmy na jeden dzień, ale obok nad Zalewem Sulejowskim spędziliśmy cudowne, letnie czerwcowe dnie i wieczory. Potrzeba było odreagować po zarazie, po zimnym maju... A było tak, bociana dziobał szpak, potem przyszła zmiana i szpak dziobał bociana. Ze Skierniewic na kołach ruszyliśmy nad zalew ( z Zosią) do Karolinowa. Po drodze rybka, trochę inną trasą, nastukało 88 km. W Pensjonacie Libra mieliśmy bazę.

Zalew objechać dookoła to był mus, tak na początek, drogi przeróżne, rowerowe ale i piesze, piachu nie brakowało, klasztor Cystersów w Sulejowie zaliczyliśmy, ale bez muzeum, za to z drewnianymi kompanami z dawnych lat. Niebieskie Źródła, Kopalnia Biała Góra, Skansen rzeki Pilicy, Tomaszów Ewy Demarczyk, Nadgórzyckie Groty zwiedziliśmy. W drodze powrotnej zabrakło nam czasu na Łódź, wpadliśmy szybko na Piotrkowską, coś na ząb i na pociąg. W sumie nakręciliśmy 257 km. Trzy wieczory spędziliśmy jak należy, wesoło, integracyjnie. A co mnie zaskoczyło, teren wokół zalewu już kiedyś zwiedzałem, w Grotach byłem po raz pierwszy i polecam, warto, a najlepsze były śniadanie na bazie, po takim śniadaniu każdy następny dzień był coraz lepszy. Wypoczęliśmy, pokręciliśmy, pozwiedzaliśmy, pobawiliśmy się, tego było trzeba.

 

 

 Zapraszam do Galeri zdjęć.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz