Tradycyjnie w lecie jedziemy gdzieś nad wodę. I tego roku nie mogło być inaczej zwłaszcza po upalnej kuracji w poprzednią niedzielę. Znaleźliśmy i dotarliśmy prowadzeni przez Marzenę nad jeziorko, które okazało się na swój sposób urokliwe. Tym razem upału nie było, nas było całkiem sporo natomiast wody zdatnej do kąpieli jak na lekarstwo. Na okłady z glonów i kąpiel borowinową jakoś nikt się nie skusił. Woda bardziej wyglądała jak zacier na gorzałę. Gorzały wprawdzie też nie było, ale za to była kawka, powtórka z ciastek, reaktywacja wyliczanki z nagrodami i obserwacje samolotów zmierzających na Okęcie.
Marek
Nam się bardzo podobało, fajna trasa i miejsce, ma swój urok :-) pozdrawiamy Basia z chłopakami
OdpowiedzUsuń